Zwłoki! Gdzie są zwłoki?! Proszę, żeby zwłoki się ułożyły! Wszyscy na miejsca! – zarządza pani Danuta i pokój zamienia się w scenę.
Marcin z wysokości drabiny, a Gerard z lupą przy podłodze – szukają „tego, co najważniejsze”. Monika zachwycona jest swoim „odlotem”. Matka Polka objuczona zakupami wzdycha nad ciężkim losem. Niewielka przestrzeń zapełnia się kolejno wchodzącymi aktorami. Wszyscy zajęci, skupieni… wyłącznie na sobie. Nikt nie zauważa leżącego na podłodze człowieka. Nikt, poza nadjeżdżającym na rowerze miłosiernym Samarytaninem, który pochyla się nad leżącym. Podniesiony z ziemi chłopak rozgląda się po scenie. Efektowna pauza nadaje dramaturgii, napięcie sięga zenitu i… – No i co ja mam powiedzieć? – bezradne pytanie przekłuwa jak szpilką naelektryzowane napięciem powietrze, wywołując wśród aktorów rozprężenie i salwę śmiechu. – Zakończenia jeszcze nie ma. Musimy je wspólnie wymodlić – tłumaczy przyglądający się scenicznemu zamieszaniu ks. Remigiusz Szauer, moderator Diakonii Ewangelizacji Ruchu Światło–Życie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.