W piątkowy, zimny wieczór zespół ewangelizacyjny Yam Kinneret rozgrzał serca niewielkiej, ale wrażliwej publiczność, która przyszła do słupskiego kościoła pw. św. Jana Kantego nie tylko, żeby posłuchać dobrej muzyki, ale także żeby pomagać.
Koncert zorganizowany przez uczniów i nauczycieli słupskiego „Ekonomika” był także zaproszeniem do włączenia się w akcję pomocy Michałowi Wiśniewskiemu, absolwentowi ich szkoły.
Chłopak przed dwoma laty w wyniku wypadku komunikacyjnego stracił nogę.
- Michał kończył szkołę zaledwie kilka lat temu. Był uczniem, którego wszędzie było pełno. Swoją pasją motywował nas, dorosłych do działania. Zawsze prosił: „no ale coś zróbmy, nie może być tak, że nic nie zrobimy. Życie umrze w tej szkole!”. Dlatego kiedy dowiedzieliśmy się o jego wypadku, nie mogliśmy nie ruszyć z pomocą - mówi Elżbieta Urban, katechetka Zespołu Szkół Ekonomicznych w Słupsku.
Dzięki zaangażowaniu uczniów z dawnej szkoły Michał ma przejściową protezę i nie musi poruszać się na wózku, ale żeby spełnić swoje marzenia o samodzielności, potrzebuje właściwej protezy. Jej koszt zdecydowanie przerasta możliwości finansowe jego rodziny, więc na ten cel organizowane są zbiórki.
Chłopak niedawno zdobył licencjat z zarządzania. Teraz marzy o tym, żeby zostać rehabilitantem i pomagać innym.
- Chcąc nie chcąc, z bliska przyjrzałem się realiom rehabilitacji; poznałem to na własnej skórze od podszewki. Widziałem wiele osób z różnymi dolegliwościami, które potrzebują pomocy - mówi Michał. - Przejściowa proteza pozwala mi na jako takie chodzenie, ale szybsze przemieszczanie się czy wchodzenie po schodach odpada - dodaje.
Żeby spełnić to marzenie, potrzeba ok. 80 tys. zł. Część tej kwoty już udało się zgromadzić na koncie opiekującej się Michałem fundacji, w zdobyciu reszty chcą pomóc słupszczanie.
Piątkowy koncert to nie pierwsza, ale też nie ostatnia akcja ekipy z „Ekonomika”. Organizowali kiermasze, zapraszali do udziału w zbiórkach artystów, teraz zorganizowali koncert i upiekli pyszne ciasta.
- Cieszę się, że tak wiele osób zaangażowało się całym sercem w jego przygotowanie. Muzycy z zespołu Yam Kinneret bez wahania zgodzili się wystąpić, proboszcz udostępnił na koncert kościół. Może nie było nas zbyt wiele, ale udało się zebrać nieco ponad 1000 zł. Każda złotówka się liczy. Nie zniechęcamy się, ale myślimy o kolejnych koncertach - dodaje Krystyna Racławska, współorganizatorka przedsięwzięcia.