Na jesienną sesję rekolekcji AA przybyło do koszalińskiego CEF-u 54 uczestników z diecezji i spoza jej granic.
Rekolekcje AA są skierowane do ludzi, którzy mieli w życiu problemy alkoholowe, ale obecnie żyją w abstynencji, oraz do osób, które apostołują w ruchu trzeźwości. Są to zazwyczaj ludzie współuzależnieni, pochodzący z rodzin, gdzie alkohol jest problemem, czyli Grup Rodzinnych Al-Anon (wspólnoty krewnych i przyjaciół alkoholików), Al-Ateen (wspólnoty młodych ludzi, zwykle nastolatków, na których życie wpływa picie kogoś bliskiego) oraz DDA (dorosłych dzieci alkoholików).
- Podczas dwudniowej sesji wykorzystujemy przede wszystkim zwyczajne metody, bez szukania nadzwyczajnych sposobów. Nie wymyślamy tematów, które mają szokować, raczej mówimy o tym, co zawsze: co dotyczy codziennej walki o trzeźwość. To jest umocnieniem dla trzeźwiejących alkoholików oraz pomocą w podjęciu na nowo pozytywnych relacji tam, gdzie była dysfunkcja - mówi ks. Krzysztof Włodarczyk, dyrektor Wydziału Duszpasterskiego, od lat związany z ruchem trzeźwościowym naszej diecezji.
Szczególnym gościem rekolekcji AA był Sztandar Krajowego Apostolstwa Trzeźwości, pielgrzymujący od października do lutego po naszej diecezji. - Nawiązaliśmy do tego wydarzenia tematem rekolekcji: „Krzyż jako ostateczny sztandar zwycięstwa”. Towarzyszą nam dwa znaki: sztandar pielgrzymujący po dekanatach i krzyż Chrystusa, w którym zwyciężają wszyscy, którzy się pod niego chronią. Dlatego podjęliśmy w sobotni wieczór adorację krzyża, a po niej miting otwarty, podczas którego osoby dzieliły się swoją walką o życie w trzeźwości - powiedział ks. Włodarczyk.
Podczas sobotniej Eucharystii Sztandar Krajowego Apostolstwa Trzeźwości został uroczyście wprowadzony. Natomiast w niedzielę przed zakończeniem rekolekcji uczestnicy spotkali się, by złożyć świadectwo tego, jak przeżyli ten czas, oraz jak chcą odpowiedzieć na wezwanie Boże, które zostało do nich skierowane podczas rekolekcyjnego weekendu.
Grzegorz z Karlina przyjechał na rekolekcje AA, ponieważ chce żyć w rozpoczętej dwa i pół roku temu trzeźwości. - Chcę podtrzymać to, co już udało mi się osiągnąć. Jestem przekonany, że z własnej woli można nie pić, ale nic poza tym. W pojedynkę nie dam rady rozwijać się, trzeźwieć - podkreśla pan Grzegorz.
Według niego niepicie i trzeźwienie to dwie różne sprawy. - Niepicie to tylko niepicie, a trzeźwienie to proces, który będzie trwał do końca życia. Na rekolekcjach mam okazję być z ludźmi, którzy mają podobną historię do mojej. Chodzi jednak nie tylko o to, że oni wytrwali w trzeźwości, co daje mi nadzieję, ale także o to, że rozwijają się w swojej wierze i potrafią o tym otwarcie mówić - zaznacza.
Pan Grzegorz widzi, jak wielką łaską Bożą jest to, że nie ma pokus opuszczenia mitingów AA: - Kiedy takie pokusy miałem, to wciąż upadałem. Teraz uczestniczę w spotkaniach grupy białogardzkiej, jestem tu na rekolekcjach. To mnie umacnia i daje motywację.
Waldemarowi Popławskiemu z parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Szczecinku trudno zliczyć, ile już razy uczestniczył w rekolekcjach AA. W przyszłym roku będzie obchodził 25-lecie trzeźwości, ale nadal uważa, że potrzebuje właściwej formacji. - Jestem chrześcijaninem, wiem, co do mnie należy. Wiem, że wciąż potrzebuję wsparcia - wyznaje.
Pan Waldemar zdaje sobie sprawę, że nie jest tu tylko dla siebie. Obecność osób, którym udało się wytrwać w trzeźwości przez lata, jest potrzebna tym, którzy stawiają w niej pierwsze kroki. - Wprowadzamy takie osoby, staramy się pokazać im, jak przez to przejść - mówi. - To nie jest łatwe, trzeba mieć charakter, być upartym, żeby wytrwać. Ja miałem trzy takie „kominy”, jak to nazwałem, które wyznaczały mi drogę trzeźwienia. Pierwszy to był powrót na łono Kościoła. Drugim było niepróbowanie kontrolowanego picia, lecz całkowita abstynencja. Trzecim - regularne uczestniczenie w mitingach. Dzięki tym „kominom” wytrwałem 25 lat bez alkoholu.