Takiej liczby koronowanych głów i aniołów jeszcze w Szczecinku nie było. Orszak Trzech Króli, wielobarwny i rozśpiewany korowód, przemaszerował ulicami miasta.
Po raz 4. mieszkańcy całego regionu wyruszyli wspólnie do Betlejem. To już tradycja, by taką wędrówką uczcić święto Objawienia Pańskiego. Trasa wiodła sprzed kościoła pw. Ducha Świętego i zakończyła się w Parku Miejskim, gdzie Święta Rodzina cierpliwie czekała na maszerujący tłum. Jego nadejście zapowiadał dźwięk niosących się nad jeziorem kolęd i pastorałek, które "orszakowicze", uzbrojeni w śpiewniki, wykonywali z wielkim animuszem.
Maszerowali duzi i mali - rodzice z dziećmi, dziadkowie z wnukami, młodzież. W orszaku byli przedstawiciele wszystkich szczecineckich parafii i reprezentanci wielu innych z regionu. Zgodnie ze szczecinecką tradycją, samorządowcy i politycy, wykazując się poczuciem humoru i dystansem do samych siebie, odegrali role postaci z Nowego Testamentu.
Zaczęło się, rzecz jasna, od Mędrów ze Wschodu. Kacper - Ryszard Jasionas, wójt gminy Szczecinek, Melchior - Tadeusz Johaniuk i Baltazar - Amos Kabo-Bah, idąc za wielką srebrną gwiazdą, ruszyli na poszukiwanie nowo narodzonego Króla. Trop wiódł do panującego w Judei króla Heroda (Krzysztof Lis, starosta powiatu szczecineckiego). To on wyczekiwał na Mędrców na dziecińcu swojego okazałego pałacu (budynek Szkoły Muzycznej). Herod, porządnie wystraszony wizytą dziwnych gości, szukał pomocy u swoich doradców. Najpierw u Arcykapłana (ks. Marek Kowalewski), potem u Wróżbity (Wiesław Suchowiejko, poseł na Sejm RP). To właśnie duet starosta-poseł zebrał największe oklaski od uczestników orszaku. Z dyskretnym mrugnięciem oka w stronę publiczności i nieskrywaną radością panowie odegrali dialog między przerażonym Herodem i zirytowanym nieco postawą swojego szefa wróżbitą. Tak czy owak, Herod wysłał Mędrców do Betlejem. Zdążył to jeszcze uczynić, zanim dopadła go... Śmierć. W tej roli debiutowała Bożena Kawczyńska, dyrektor przedszkola "Miś".
Na czele orszaku do szczecineckiego Betlejem przybyli Mędrcy, których kolędą "Wśród nocnej ciszy" powitał zespół "Swojacy" oraz prowadzący finałową część orszaku Marzena Nowacka i Arkadiusz Szczepaniak. Przedziwni mężowie jako pierwsi złożyli Nowonarodzonemu pokłon i dary - złoto, mirrę i kadzidło. Potem pokłonili się Mu wszyscy uczestnicy orszaku.
Następnie rozpoczęło się wspólne kolędowanie. Przedszkolaki z "Misia" z Aleksandrą Zygnerską porwały wszystkich swoim wykonaniem kolęd i pastorałek. Po nich na scenie pojawił się Chór parafii pw. św. Franciszka z Asyżu (powstał zaledwie dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem). Razem z nim kolędy śpiewali zgromadzeni przed muszlą uczestnicy orszaku.
Zmarznięte dłonie można było rozgrzać kubkiem gorącej herbaty czy kawy, a wyostrzone przez mróz apetyty nasycić kiełbaską, bigosem, żurkiem czy wyśmienitymi goframi z dżemem domowej produkcji.