W garderobie pani katechetki

Kangur wyłonił się z żółtej zasłony, koń to drugie życie starej kurtki, a na najnowsze dzieło – turonia trzeba było poświęcić rękaw kożucha. Wyobraźnia i zręczne palce pani Grażyny potrafią zdziałać cuda.

Pierwszy był słoń. „Dwuosobowy” i z prawdziwą trąbką… w trąbie. Na zdjęciowej dokumentacji kolejnych przedstawień, jasełek i szkolnych wydarzeń cała menażeria: zajączki, małpki, świnki, a nawet nosorożec albo krokodyl. – Przez te wszystkie lata powstał już chyba cały ogród zoologiczny – śmieje się Grażyna Nowak. – Zaczynałam od uczenia techniki. Znajdowałam w sobie zdolności bardziej do mechaniki niż plastyki. Talenty do tworzenia przebrań odkryłam, kiedy zostałam wychowawcą w domu dziecka. Tam powstał pierwszy kostium na potrzeby któregoś z występów podopiecznych – wspomina początki swojego hobby.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..