W rekolekcjach z o. Johnem Bashoborą wzięło udział ponad 2 tys. osób.
W niedzielę, 1 lutego, zakończyła się ostatnia tura spotkań z ugandyjskim charyzmatykiem.
We wszystkich trzech miejscach, w których odbywały się rekolekcje, obecni byli biskupi. Bp Edward Dajczak przewodniczył Mszy św. 25 stycznia w Koszalinie, bp Krzysztof Zadarko - 28 stycznia w Szczecinku, bp Paweł Cieślik - 31 stycznia w Lekowie.
Bp Edward Dajczak zwrócił uwagę na cel udziału w rekolekcjach, także charyzmatycznych.
- Jezus wzywa nas do nawrócenia. Te rekolekcje były właśnie po to. Bo po cóż innego? Żeby przeżyć chwile pobożnych wzruszeń? - pytał ordynariusz diecezji przypominając, że nawrócenie musi także dotyczyć sposobu wyjścia człowieka wierzącego do świata.
- Można być człowiekiem Boga i czegoś nie rozumieć. Spójrzmy na proroka Jonasza, którego Bóg posyła do Niniwy. Poruszony nędzą i grzechem tego miasta, wie, że Bóg powinien wyciągnąć nad nim swą karzącą rękę, a słyszy, że ma wołać: "nawracajcie się".
- Nasza sytuacja jest podobna. Kiedy widzimy otaczający nas świat, kulturę europejską, która stała się do szpiku antyboska, wszyscy musimy wyruszyć z tej hali i iść pod prąd. W domach, w pracy, będą stali obok i mówili, że coś z nami nie tak, bo dzisiaj żyje się inaczej. To jest ten współczesny, swoisty terroryzm. A Bóg mówi nam: "Idź i powiedz, co ci uczyniłem, podziel się tym". Nie wolno nam zwątpić i domagać się, żeby Bóg, ten dotknięty grzechem świat zaraz karał. Ludzie Boga wołają o miłosierdzie. Przekraczają granice sprawiedliwości. Ludzie Boga wołają o miłość, o otwarte serca tych, którzy otworzyć ich nie potrafią. Czasem to jest trudne - powiedział bp Dajczak w Koszalinie.
Do uczestników spotkań w Szczecinku słowo skierował bp Krzysztof Zadarko. Hierarcha zwrócił uwagę na właściwe podejście do Słowa Bożego, które jest centrum każdych rekolekcji.
- Słowo nie jest, jak się nam wydaje, czymś ulotnym. Jest wydarzeniem, które zawsze sprawia, że coś się dzieje - nawet pozornie nic nieznaczące słowo. A Słowo Boże ma jeszcze tę właściwość, o której mówi prorok Izajasz, że wypowiedziane, nie wraca do Boga bezowocne (Iz 55, 11). Nie ma Słowa Bożego zmarnowanego. Ono na pewno przyniesie owoce. Problem jest tylko taki, czy ten owoc wzrośnie. Chodzi tutaj o naszą wewnętrzną dyspozycję. Kiedy będzie owoc i jak wielki, to naprawdę nie jest nasze zmartwienie.
Biskup przywołał też postać Nicka Vujicica, australijskiego protestanta pochodzenia serbskiego, człowieka bez rąk i nóg, który jeździ po świecie i głosi Ewangelię. - Ten człowiek nie mając rąk i nóg uwielbia Pana. Opowiada o swoim nawróceniu, jak odkrył, że najważniejsze jest otwarcie się na Boga i zaufanie Mu w tej sytuacji, w jakiej jestem. On nie prosi o to, żeby mu odrosły ręce i nogi, ale o to, żeby w jego życiu wypełniła się wola Pana. To jest porażające, ponieważ na naszych oczach widać, jak Słowo Boże przyniosło w jego sercu owoc w postaci pokoju i radości - mówił bp Zadarko.
Przemawiając do uczestników rekolekcji w Lekowie bp Paweł Cieślik nawiązał do afrykańskiego pochodzenia o. Johna Bashobory. - Kiedyś to tylko my jeździliśmy do Afryki, aby ewangelizować, jako misjonarze, by tamtym ludziom ukazać Chrystusa. Teraz oni też przybywają do nas. Potrzebujemy nowej ewangelizacji - mówił biskup.
Nawiązując do faktu, że rekolekcje odbyły się w niewielkim Lekowie, bp Paweł powiedział. - Bóg, żeby przyjść na świat też nie wybrał Jerozolimy, czy Rzymu, ale Betlejem.