Pół setki harcerzy i harcerek z diecezji zjechało do Karlina, żeby świętować Dzień Myśli Braterskiej.
Każdego roku 22 lutego skauci i harcerze na całym świecie składają sobie życzenia, przesyłają kartki, spotykają się na rajdach i ogniskach. W ten sposób obchodzą święto przyjaźni, którego data wyznaczona została na dzień urodzin założycieli skautingu Roberta Baden-Powella i żony Olave Baden-Powell.
Do Karlina druhny i druhowie przyjechali na zaproszenie miejscowych harcerzy Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej z 1. Karlińskiej Drużyny Harcerskiej „Wyklęci”. W świętowaniu wzięli udział młodzi ludzie z Jastrowia, Złotowa, Okonka, Krajenki, Połczyna-Zdroju i Koszalina. Wśród nich byli zarówno harcerze ZHR, jak i ZHP. Swój „obóz” rozbili w Szkole Podstawowej.
Przez trzy dni wspólnie się bawili, uczestniczyli w grze terenowej, wymieniali się doświadczeniami, a także poznawali historię Karlina. Wczoraj pomagał im w tym także Zbigniew Pawlik, dyrektor Karlińskiego Zespołu Szkół, który przygotował na wieczorne świeczkowisko gawędę historyczną o mieście oraz o żołnierzach wyklętych, z których jeden - Zdzisław Badocha „Żelazny” - patronuje karlińskim harcerzom.
Jak zauważa ks. Radosław Występski, opiekun „Wyklętych”, którzy działają przy karlińskiej parafii, harcerstwo przeżywa swoisty renesans. - To świetna propozycja dla młodych ludzi, bo otwiera na drugiego człowieka i kształtuje właściwe postawy. Harcerstwo zakłada wychowanie przez bycie razem, poprzez poznawanie świata, sport, ale opiera się także na zasadach chrześcijańskich miłości do Boga i człowieka, więc jest dobrą przestrzenią także do pracy duszpasterskiej - mówi.
Sami harcerze podkreślają, że dla nich przynależność do organizacji to nie tylko szansa na rozwój, ale także okazja do zdobycia wielu przyjaciół na całym świecie. - Harcerstwo daje możliwość samodoskonalenia się. Sami wyznaczamy sobie coraz wyższe cele i staramy się je osiągać. Co nie znaczy, że jeśli komuś się nie uda, to zostaje skreślony. Przeciwnie, wtedy może liczyć na pomoc przyjaciół, których w harcerstwie zyskuje się naprawdę wielu - zauważa Mateusz Bednarowski z 40. drużyny harcerskiej „Jastrzębie” z Jastrowia.
Podkreślają także, że bycie harcerzem to nobilitacja, ale i odpowiedzialność. - Mundur zobowiązuje. Z krzyżem na piersi nie wszystko wypada, więc trzeba się pilnować. Nie dlatego, że boimy się krytyki z zewnątrz, ale dlatego, że wypływa to z nas samych i to jest najlepsze - dodaje jego koleżanka Aleksandra Terkiewicz.
Swój świąteczny zlot w Karlinie harcerze zakończyli Mszą św. w intencji skautów i harcerzy całego świata oraz apelem.