Byłam szczęśliwa, że synek się rodzi

Naprotechnologia. Tomek wracał od Komunii św. i uśmiechnął się do Basi tak promiennie... W tamto Boże Narodzenie nie przypuszczali, co stanie się dalej: że zaczną specjalnie uczęszczać do tego samego słupskiego kościoła, który nie był ich parafialnym, że uda im się spotkać i razem wrócą do domu. Że wezmą ślub. I że narodziny w ich rodzinie staną pod znakiem zapytania.

Katarzyna Matejek

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 13/2015

dodane 26.03.2015 00:15
0

Nie od razu się zorientowali, że poczęcie dziecka nie przyjdzie szybko. Dali sobie trochę czasu, przecież nie wszystko musi się stać na pstryknięcie palcami. Mijał czas, ktoś zaproponował: zmieńcie klimat, to czasem pomaga. – Codzienność pędzi, jest stresująca. Pojechaliśmy więc w góry, zażyć trochę relaksu – wspomina Tomek, a Basia dopowiada ze śmiechem: – Ale to nie wystarczyło.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy