W centrali Caritas w Koszalinie spotkali się pielgrzymi, którzy chcą wejść, a właściwie wjechać na dwóch kółkach na szlak świętego Jakuba prowadzący do Santiago de Compostella trasą portugalską.
W tym roku już po raz 4 ok. 30-osobowa grupa doświadczonych cyklistów wyruszy do sanktuarium leżącego poza granicami Polski. Pojadą przez Lizbonę, Fatimę, Porto do sanktuarium św. Jakuba. Wyruszą 13 lipca, a dotrą do celu 30 lipca.
Celem spotkania było nie tylko omówienie spraw organizacyjnych, ale też zawiązanie wspólnoty, ponieważ w tak wymagającej wyprawie bardzo ważne jest wzajemne zaufanie.
Krystyna Berdyńska ze Szczecinka jest świetnym przykładem, że każdy, komu rower nie jest obcy, może wyruszyć nawet w bardzo daleką trasę. W tamtym roku po raz pierwszy wybrała się na pielgrzymkę rowerową do Częstochowy. Co więcej, nazajutrz po powrocie znów wsiadła na rower i ruszyła z grupą pielgrzymów do Santiago de Compstella. - Na obydwie pielgrzymki zapisałam się mailowo. Wcześniej niewiele jeździłam na rowerze, ogółem przejechałam może 300 km, ale była to raczej typowa rekreacja. Miałam jedynie wielkie chęci i motywację, żadnych umiejętności - przyznaje się miłośniczka rowerów - a jednak okazało się, że potrafię.
Dariusz Kobylczak z Koszalina jest weteranem pielgrzymek rowerowych i tych polskich, i zagranicznych. Na każdej, jak mówi, „ładuje akumulatory” na cały rok. - Pielgrzymka to nie wycieczka, ma wymiar duchowy - mówi. - Codziennie mamy Mszę św., modlimy się razem, są konferencje. Ważna jest obecność księży, z którymi można porozmawiać w sprzyjających okolicznościach. Ale ten sposób spędzania czasu sprzyja także wyciszeniu. Dlatego każdy urlop spędzam na rowerze. Mam możliwość się wymodlić, naprawdę wymodlić aż tak do końca.