W koszalińskiej katedrze bp Edward Dajczak wyświęcił trzech nowych prezbiterów.
Wielu uczestników uroczystości podkreślało, że w diecezji nie było jeszcze takiej sytuacji, żeby w jednym roku święconych było tylko trzech nowych księży.
- Trzeba powiedzieć, że trzech dobrych kapłanów może uczynić naprawdę wiele dobra i przysporzyć chwały Bogu o wiele więcej niż nawet 10 - mówi ks. dr Wojciech Wójtowicz, rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Koszalinie.
- Z drugiej strony jest to na pewno powód do obaw, które mimo wszystko przeplatane są nadzieją. Polecamy się Matce Bożej Skrzatuskiej i ufamy, że powołań będzie tyle, ile nam potrzeba - dodaje.
- Pan Bóg ma swoje plany. Dziękujemy za tych trzech nowych księży, ale modlimy się o to, żeby było ich więcej - mówi Teresa Buda z parafii pw. św. Wojciecha, która przyszła do katedry również po to, aby podziękować Bogu za powołania.
O "znikających pasterzach" mówił także w homilii bp Edward Dajczak. Ordynariusz diecezji miał jednak na myśli coś zupełnie innego.
- Prawdziwy przewodnik to ten, kto ma odwagę zniknąć, wymazać się. Nie twierdzi że jest niezastąpiony. Wtedy pojawia się moc nie z niego - mówił biskup do neoprezbiterów i pozostałych kapłanów zgromadzonych w katedrze.
Ordynariusz diecezji przypomniał, że do właściwego pełnienia posługi kapłańskiej niezbędna jest cnota pokory. - Jak wielka jest jej siła i jak bardzo jej brak pozbawia człowieka siły - zaznaczył.
- Ja jestem Dobrym Pasterzem, mówi Jezus... i nikt inny. Tych, których On czyni pasterzami, mają stawać się na Jego miarę. Kto o tym zapomina, traci grunt pod nogami brakiem tej wartości i cnoty, jaką jest właśnie pokora - podkreślił.
- Naszym najważniejszym zadaniem jest nakierowanie człowieka na Kogoś. Ale to Dobry Pasterz niesie wszystkich, łącznie z nami pasterzami. My nie jesteśmy w stanie zrobić tego sami. Możemy być jednak jak wielki drogowskaz, który pokazuje na Niego - kontynuował.
Biskup podkreślił, że prawdziwie dobrym pasterzem może być tylko ten kapłan, który ma żywy kontakt z Jezusem Dobrym Pasterzem i jest pokorny, podobnie jak On.
- Ludzie czekają na kogoś, o kim wiedzą, że przyszedł ze spotkania z Najświętszym i promieniuje Nim. Jest tak pokorny, jak Pan który, żeby być z nami, stał się chlebem, który spożywamy. Przestaje istnieć, abyśmy żyli. Jak bardzo potrzebni są dzisiaj tacy właśnie głosiciele Ewangelii - ciągle znikający, aby widoczny był Jezus. Jak bardzo potrzeba takiego świadka. Potrzeba tych, którzy mówią: byłem u Pana, rozmawiałem z Nim. Tych, którzy czytają książki teologiczne i zdają egzaminy jest sporo, ale potrzeba tych, którzy mówią: byłem u Pana - mówił biskup.
Sakrament święceń w stopniu prezbitera przyjęli: Konrad Rogala - z parafii pw. Trójcy Świętej w Róży Wielkiej, Grzegorz Szymanowski z parafii pw. Narodzenia NMP w Świeszynie i Michał Wiśniewski z parafii pw. św. Augustyna w Złocieńcu.
- Czuję dziś wielką radość, ale i napięcie. Przez lata formacji było wiele przeciwności i trudów, czasami zwątpienia, ale Duch Święty jasno mi wskazywał, że ta droga jest dla mnie. Po rozeznaniu, słowo "tak" które dziś wypowiadam, jest dla mnie ogromną radością - mówił na kilka minut przed rozpoczęciem uroczystości, jeszcze diakon Konrad Rogala.
- Chcę być księdzem miłosiernym. Tak postanowiłem. O to teraz bardzo apeluje papież, ale przede wszystkim wzywa do tego sam Pan Jezus. Chciałbym, żeby miłosierdzie przenikało moje życie, żeby w moim kapłaństwie było ono moją codziennością - dodał tegoroczny neoprezbiter.
Mszę święceń koncelebrowało z ordynariuszem diecezji kilkudziesięciu kapłanów, a także bp Paweł Cieślik i bp senior Tadeusz Werno.
Śpiew podczas liturgii animowała diakonia muzyczna Ruchu Światło-Życie.