Uczniowie Gimnazjum i Liceum Prywatnego w Szczecinku wystawili spektakl pt. "Pana Tadeusza wypadki miłosne”.
Kółko teatralne ma tyle lat, ile polonistka Mariola Kowalczyk uczy w szczecineckim Gimnazjum i Liceum, zwanym potocznie "Katolikiem", czyli trzynaście. - Pierwszy występ, z okazji Bożego Narodzenia, przygotowałam z małą grupką 6 osób. Spodobało im się. Po latach rozrosło się do tego stopnia, że momentami muszę prowadzić dwie grupy.
- Widzę w uczniach dojrzewanie. Nie tylko to osobowościowe, ale także głosowe, do interpretacji roli. Ci którzy mówią na scenie jeszcze niepewnym głosem, za trzy lata będą stać w pierwszych rzędach - mówi z doświadczenia polonistka. Przyznaje zarazem, że przeżywa to dojrzewanie razem z podopiecznymi i że nie jest dla niej łatwe po kilku latach żegnać się ze świeżo upieczonymi absolwentami. - To tak jak w pieśni: ciągle zaczynam od nowa - mówi z nostalgią.
Kółko przygotowuje spektakle każdego roku. - Nie mieliśmy ani razu przerwy. Jedyne, czego nam brakuje to nazwa, żadna nie chce się przyjąć, choć pomysłów nie brakuje - wyjawia M. Kowalczyk. - Jestem bardzo zadowolona z występu. Udało nam się pokazać różne emocje - radość, szczęście, młodzieńczą niedojrzałość, zakłopotanie.
Reżyserka nie boi się nazwać przedstawienia sukcesem, ale przyznaje, że matką tego sukcesu jest wzajemna mobilizacja. - To nie tylko ja ich popycham do rozwoju, ale także uczniowie stawiają mi wymagania. Zależy im, żeby sprostać pewnemu poziomowi, że wymyślę coś takiego, co na wszystkich zrobi wrażenie. Ale oczekując tego ode mnie, zarazem wierzą mi i ufają. To dla mnie bardzo ważne - dodaje.
Nauczycielka zaznacza, że dobra atmosfera w zespole to nie jest efekt niewłaściwego spoufalania się. - Nasze relacje są oczywiście bliższe dzięki cotygodniowym zajęciom koła teatralnego, ale nie przenoszą się w kumoterski sposób na relacje podczas lekcji. Zresztą to właśnie na próbach zdarza mi się być ostrzejszą niż na lekcjach, czasem muszę krzyknąć, by utrzymać dyscyplinę. "Znienawidzą mnie", myślę wtedy. Ale nie, uczniowie wiedzą, że dyscyplina, moment spięcia, stresu muszą być. A nawet, że potrzebne im jest usłyszenie niekiedy gorzkiego słowa, by dzięki mobilizacji potem poczuć słodki smak sukcesu.
Dlaczego sięgnęli po "Pana Tadeusza"? - Kiedy zaczynamy omawiać na lekcjach "Pana Tadeusza" to nieraz słyszę: "O, nie, ale nudy". Przygotowanie przedstawienia jest sposobem na to, by pomóc uczniom wejść głębiej w klasyczne dzieło literatury, a także by poszerzyć ich aspiracje kulturalne - wyjaśnia polonistka.