Setki wiernych przeszły słupskimi ulicami w procesji Bożego Ciała.
Dla parafii św. Józefa było to wyjątkowe wydarzenie. Po raz pierwszy uroczystość Ciała i Krwi Chrystusa świętowano w nowym sanktuarium. Tegoroczne uroczystości miały także niezwykły charakter, ponieważ podczas liturgii bp Paweł Cieślik, który przewodniczył Eucharystii, ustanowił nowego nadzwyczajnego szafarza Komunii św.
To, co utrudnia życie kierowcom, nie przeszkodziło w dzielnym wyznawaniu wiary na słupskich ulicach. Mowa o budowie tzw. ringu. Drogowa inwestycja nie utrudniła przemarszu wiernych.
Przy pierwszym ołtarzu, ustawionym tuż przy placu budowy, bp Cieślik mówił, że uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi to czas szczególnego uwielbienia Chrystusa, który pozostał z nami pod postaciami chleba i wina.
- To nie tylko piękny zwyczaj i polska tradycja. Przychodzimy dziś z potrzeby serca, by stanąć przed Chrystusem i uświadomić sobie, że nie jesteśmy na ziemi sami. Chcemy Mu powiedzieć, że Go kochamy, że jest nam z Nim na ziemi dobrze - mówił biskup.
- Uczymy się od Chrystusa ofiarować się za drugich. Patrząc na Niego w Eucharystii, przypominamy sobie, że życie każdego z nas winno być jedną wielką ofiarą, jednym nieustannym poświęcaniem się dla innych z miłości do Boga - podkreślał bp Paweł.
Przy ostatnim z czterech ołtarzy hierarcha nawiązał do przemijalności życia.
- Kolejka przed nami się skraca. Z pociągu życia na naszych oczach wysiadają ludzie. To dramat naszej ziemi, bo wszyscy przecież chcą żyć, niosąc w sobie wielkie pragnienie nieskończonego trwania. A oto śmierć jakby oznaczała definitywny koniec. Na ustach ludzi pojawiają się pytania: "Czy wszystko stracone?", "Czy życie ziemskie topi się w oceanie śmierci?" - mówił bp Cieślik.
- Kto spożywa ten Chleb, kto pije tę Krew, będzie żył na wieki - przypomniał biskup, dodając: - Warto żyć, warto być dobrym, warto służyć, warto nawet cierpieć, gdyż jest perspektywa dla tych, którzy spożywają ten Chleb, który z nieba zstąpił.