W parafii św. Kazimierza w Koszalinie odbyła się konferencja dla rodziców "Miłości trzeba się uczyć”.
Pierwsze i może nie ostatnie spotkanie dla rodziców z pediatrą dr Iwoną Niedbalską odpowiedziało na wiele pytań ok. 40 rodzicom, którzy przybyli na konferencję, by nauczyć się lepiej kochać i wychowywać swoje dzieci.
Temat miłości jest jednak uniwersalny, dlatego wiele rad dotyczyło zarazem poprawy więzi małżeńskich, rodzinnych i w ogóle ogólnoludzkich.
Najpierw dr Niedbalska wyjaśniła podstawy - czym jest miłość, lecz nie ta ulotna, emocjonalna, ale ta fundamentalna. I to, że wszyscy członkowie rodziny wpływają na siebie nieustannie, niczym naczynia połączone, choćby byli od siebie odlegli miejscem, a nawet czasem.
Dopiero po tych wyjaśnieniach można było przejść do rad, na które rodzice najbardziej czekali. Bo jak to jest, że wciąż robią błędy wobec dzieci, które przecież tak kochają?
Okazało się, że prawdziwą sztuką jest umiejętne okazywanie miłości. Jej języki są różne i można się zwyczajnie w jej okazywaniu nie dogadać.
- Każdy człowiek ma swój ulubiony sposób przyjmowania miłości. Jaki? To jest często tajemnica, ale można ją rozszyfrować. Moim ulubionym sposobem przyjmowania miłości jest pełne afirmacji słowo, gdy ktoś mówi mi, że lubi we mnie to i to. Twoim może być dotyk - wtedy gdy ktoś cię głaszcze, całuje, dotyka. Dla kogoś językiem miłości mogą być prezenty, dobry czas lub okazana pomoc - wyjaśniała dr Iwona Niedbalska.
Następne dodała, że zmiana zachowania dziecka dokonuje się najszybciej po zastosowaniu właśnie tych bodźców, które są jego uprzywilejowanym sposobem wyrażania miłości - a więc jednemu bardziej potrzebne będzie przytulenie, innemu dobre słowo lub spacer, na którym rodzic poświęci mu pełnię uwagi. To zresztą dotyczy nie tylko relacji rodzic-dziecko.
- Gdyby małżonkowie wiedzieli, jakim językiem miłości do siebie mówić, to by się nie rozwodzili - mówiła z przekonaniem dr Niedbalska. - Kiedy z miłością dotykaliście własne dziecko? Albo współmałżonka? Dotyk trzeba głęboko przeżyć. Jeśli się go nie przeżywa, to on nie mówi o miłości. Jest mechaniczny. Natomiast głęboko przeżywany jest lekiem, narzędziem, przez które możemy zmienić drugiego człowieka.