Choć są na nich politycy i duchowni, nie przypominają wieców wyborczych ani procesji. Wyrażają szacunek dla człowieczeństwa, a zatem powinny jednoczyć wszystkich.
Niestety tak nie jest. O tym, że życie należy szanować od poczęcia do naturalnej śmierci oraz że małżeństwo to związek mężczyzny i kobiety, niektórym, także na najwyższych szczeblach władzy, trzeba przypominać. – Jestem tu, bo nie podoba mi się to, co się dzieje w świecie i w Polsce. Takie wartości jak dom, dzieci, rodzina zaczynają nam przepadać. Taki marsz to ważny gest. Nikt nie będzie nas słuchał, jeśli nie wyjdziemy i nie damy publicznego świadectwa tego, w co wierzymy. Także rządzący dostrzegają nas dopiero wtedy, kiedy wychodzimy na ulice – mówi Izabela Skupińska z Sianowa, uczestniczka marszu w Koszalinie.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.