Nowy numer 38/2023 Archiwum

Honory dla „Żelaznego”

Na to odznaczenie ppor. Zdzisław Badocha musiał czekać dłużej niż jego koledzy z V Wileńskiej Brygady AK. Dzięki determinacji pasjonatów historii z naszego regionu w końcu się udało.

Jego działania na Pomorzu wymierzone przeciwko komunistycznym władzom odbijały się szerokim echem w całej Polsce, a nawet poza jej granicami. O rajdzie samochodem ciężarowym po powiecie starogardzkim i części kościerskiego, podczas którego jego oddział rozbroił 9 posterunków Urzędu Bezpieczeństwa i Milicji Obywatelskiej, mówiło nawet Radio BBC. Podobnie jak pozostali wyklęci przez dziesięciolecia nazywany był bandytą, któremu odmawiano należnej żołnierzowi walczącemu o niepodległość kraju pamięci.

– Mamy nadzieję, że dzięki naszym działaniom udało się dołożyć kolejną cegiełkę do tego, by „Żelazny” odzyskiwał należne mu cześć i honor – mówi Marcin Maślanka, inicjator podjęcia starań o przyznanie legendarnemu już dowódcy 2. szwadronu V Wileńskiej Brygady AK Orderu Krzyża Niepodległości. Rekonstruktor z koszalińskiej Grupy Rekonstrukcji Historycznej „Gryf” wraz z przyjaciółmi historykami, prawnikami i pasjonatami historii zabiegał o to przez ponad rok. – Prezydent Lech Kaczyński rozpoczął odznaczanie żołnierzy wyklętych w 2005 roku. Udało mu się uhonorować właściwie całą kadrę dowódczą V Wileńskiej Brygady AK poza „Żelaznym” – relacjonuje Marcin Maślanka. Jak wyjaśnia, ppor. Badocha nie miał szczęścia do odznaczeń. To był drugi „pech”, który go dotknął. Pierwszy spotkał go tuż przed śmiercią: na początku czerwca 1946 r. został zgłoszony przez dowódcę V Wileńskiej, mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”, do odznaczenia Virtuti Militari. Miesiąc później zginął podczas obławy w majątku Czernin pod Sztumem. – Wniosek, być może ze względu na problemy z łącznością, przepadł na długie lata. Problem z Virtuti Militari jest taki, że przyznaje się go maksymalnie 5 lat po wojnie. Była furtka na początku lat 90. ubiegłego wieku, ale wówczas historia „Żelaznego” nie była jeszcze tak bardzo znana, brakowało świadków i dokumentów. Teraz, kiedy mamy potwierdzenie, że „Łupaszka” wystosował taki wniosek, niestety jest już za późno – wyjaśnia Marcin Maślanka. Pomysł, by wystąpić z wnioskiem o Order Krzyża Niepodległości, pojawił się, kiedy Stowarzyszenie Grupa Działań Lokalnych „Godzisław” składało wniosek o odznaczenie żyjących jeszcze żołnierzy podziemia niepodległościowego z okolic Bobolic. – Złożyliśmy ten wniosek na początku ubiegłego roku i znów pojawił się problem: kandydatury żyjących przeszły bez problemu i otrzymali swoje odznaczenia, natomiast „Żelazny” kolejny raz został pominięty, mimo pozytywnych opinii Rady Pamięci Walk i Męczeństwa i Ministerstwa Obrony – mówi Marcin Maślanka. Zabiegi o uhonorowanie ppor. Badochy zostały uwieńczone sukcesem 6 czerwca. W Muzeum Armii Krajowej w Krakowie najbliżsi żyjący członkowie rodziny „Żelaznego” odebrali przyznany mu pośmiertnie Krzyż z Mieczami Orderu Krzyża Niepodległości. – Dla nas, pasjonatów historii, i ludzi, dla których „Żelazny” jest nie tylko bohaterem, ale także autorytetem, to wyjątkowe wydarzenie. Podobnie jak dla jego najbliższych, którzy przez lata żyli z piętnem rodziny bandyty. To kolejny etap przywracania pamięci żołnierzom wyklętym, zwracanie im odebranej przez komunistów godności – dodaje Marcin Maślanka.

Ppor. Zdzisław Badocha „Żelazny”

urodził się 22 marca 1923 r. w Dąbrowie Górniczej. Tradycję patriotyczną i niepodległościową wyniósł z domu rodzinnego. Jego ojciec był podoficerem Korpusu Ochrony Pogranicza, formacji powołanej do obrony wschodnich granic Rzeczypospolitej. W czerwcu 1942 r. rozpoczął działalność konspiracyjną w szeregach AK na Wileńszczyźnie, po wpadce i dekonspiracji od maja 1944 r. w 5. Wileńskiej Brygadzie AK. Uczestniczył w walkach o wyzwolenie Wilna. Po zakończeniu II wojny i wznowieniu działań zbrojnych V Brygady przeniósł się na Pomorze, przeprowadzając akcje na terenie województw gdańskiego i szczecińskiego. Na naszym terenie do najbardziej znanych akcji należała rekwizycja na potrzeby V Wileńskiej Brygady AK 823 tys. zł w koszalińskim Banku Rolnym i akcja odwetowa w Bobolicach, podczas której bez jednego wystrzału zajęto posterunki MO i UB. „Żelazny” zginął podczas obławy majątku Czernin koło Sztumu, zadenuncjowany przez aresztowaną wcześniej przez UB łączniczkę Reginę Żylińską „Reginę”. Miał 23 lata.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Zapisane na później

Pobieranie listy

Quantcast