Nie zawsze. Szczególnie, jeśli "rydzem" ma być niedawno uchwalona ustawa o in vitro.
Biskup zwrócił też uwagę na manipulacyjny charakter niektórych sformułowań zawartych w ustawie: - Już sama jej nazwa mówi o "leczeniu niepłodności", a przecież in vitro niczego nie leczy. To jest wprowadzanie milionów ludzi w błąd. Natomiast definicja zarodka jako grupy komórek sprawia, że przesuwamy granice godności życia ludzkiego.
Biskup Zadarko uważa, że odpowiednie nazewnictwo, które nie ukazuje rzeczywistej natury rzeczy, skłania niektórych do popierania rozwiązań przyjętych w ustawie.
Niektórzy parlamentarzyści popierający ustawę powoływali się na stanowisko Kościoła, który dopuszcza głosowanie za niedoskonałymi projektami, jeśli są one krokiem naprzód, czyli polepszają aktualny stan rzeczy.
Bp Zadarko zauważa, że w przypadku uchwalonej ustawy o in vitro taka sytuacja nie zachodzi. - Na poziomie etycznym kompromisu w metodzie in vitro oczywiście nie ma, ale na poziomie politycznym taki kompromis można osiągnąć. Jednak ta ustawa to przejście z bezprawia, które jest obecnie, w inny rodzaj bezprawia; zamiana jednego zła w inne.
Biskup odniósł się w ten sposób m.in. do odrzucenia niektórych poprawek do ustawy, proponowanych przez środowiska konserwatywne.
Jeśli chodzi o samą filozofię przyjmowania tego rodzaju ustaw, biskup powiedział: - Wpisuje się to w pewną filozofię pojmowania państwa i prawa. Odkłada się na bok myślenie w kategoriach moralnych i etycznych, a decyduje pragmatyzm, czyli rozwiązywanie problemów skutecznie - szybko i prosto. Przez to jesteśmy na pobojowisku regulacji, które nie mają żadnego odniesienia do moralności. Proponują uproszczoną wizję człowieka oraz uproszczoną, żeby nie powiedzieć prostacką, wizję etyki.
W rozmowie z naszą redakcją poseł C. Hoc z PiS zapowiada, że w przypadku zwycięstwa w jesiennych wyborach parlamentarnych, posłowie jego partii wrócą do sprawy, proponując daleko idące zmiany w uchwalonym 25 czerwca prawie.