Spotkanie z nim odbyło się w ramach darłowskiego Festiwalu Media i Sztuka.
- Jest mało czasu, więc trzeba robić w życiu rzeczy najważniejsze, bo nawet tych ważnych można nie zdążyć zrobić. Kiedyś trafiło mi do serca chińskie przysłowie: "Jest później niż myślisz" - powiedział Szymon Hołownia festiwalowej publiczności.
Ponad 200 osób przyszło do hali usytuowanej na plaży, zaledwie kilkanaście metrów od morza, aby spotkać się ze znanym publicystą, autorem książek i showmanem.
Prawie godzinny wywiad z Szymonem Hołownią, który przeprowadziła dziennikarka i pisarka Ewa Winnicka, dotyczył tej części jego działalności, która, jak sam twierdzi, jest dla niego obecnie najważniejsza: - Zawsze bałem się Afryki, ale w końcu tam pojechałem, zobaczyłem i zakochałem się w tym miejscu.
Przyczynkiem do rozmowy stała się najnowsza książka Hołowni: "Jak robić dobrze", w której autor podzielił się swoimi doświadczeniami zdobytymi podczas pracy w Afryce. Od kilku lat założona przez niego "Fundacja Kasisi" pomaga m.in. sierocińcowi w Zambii.
W typowym dla siebie stylu Szymon Hołownia przekonywał festiwalową publiczność, że pomagać można, trzeba, ale należy robić to dobrze: - Pomaganie to nie redukowanie sobie dysonansu poznawczego, żeby nie czuć się jak bogata świnia. Nie chodzi o rzucanie pieniędzy z litości.
Festiwalowy gość tłumaczył, że bieda w Afryce ma nieco inne oblicze niż bieda w Polsce: - U nas oznacza ona poważne problemy, tam po prostu śmierć. Kiedy wracam z Afryki do Polski i włączam telewizor, to nie mogę się nadziwić, jakimi problemami my na co dzień żyjemy. Myślę sobie, że czasami powinniśmy bardziej dziękować Bogu za problemy, których nie mamy, niż narzekać na te, które mamy - mówił Hołownia opisując konkretne sytuacje, które spotkał pracując w Afryce.
- Wyobraźcie sobie, że matka, która ma 6 dzieci, jedno specjalnie głodzi, żeby wpadło w chorobę głodową i załapało się u nas na rację żywnościową, którą ona będzie mogła potem obdzielić całą rodzinę. O jaką rację chodzi? Na 6 dni: 50 gr. mąki sorgo, 50 gr. mąki z soi, 200 gr. mąki z kukurydzy plus trochę oleju i cukru. Dla takiej racji żywnościowej matki ryzykują zagłodzenie jednego dziecka, aby mogły przeżyć pozostałe.
Szymon Hołownia tłumaczył filozofię działania swojej fundacji: - Od samego początku chciałem robić finansowanie społecznościowe, czyli nie, że proszę kogoś o 200 tys., tylko szukam kilku tysięcy ludzi, którzy dadzą mi po 5 zł. Nie mówię ludziom, że mają przestać jeździć na wakacje, mniej jeść, sprzedać komputer czy samochód. Proszę tylko, żeby dali mi 5 zł. Jeśli będzie nas kilka tysięcy, będziemy mogli zrobić naprawdę wiele.
- Co miesiąc wysyłamy z takich drobnych datków 200 tys. złotych, które sprawiają, że działają 4 placówki. Dzięki tym pieniądzom istnieje ośrodek leczenia dzieci z chorobą głodową, gdzie pomagamy 600 dzieciom rocznie. Nie tylko leczymy dzieci, ale także edukujemy matki. Działa szpital na 15 tys. procedur medycznych rocznie, gdzie jeszcze niedawno na sali operacyjnej podczas zabiegów trzeba było świecić komórką. Jest hospicjum na 20 łóżek w Rwandzie i sierociniec na 220 dzieciaków w Zambii - wyliczał Szymon Hołownia.
Oprócz doraźnej pomocy w postaci leczenia, dożywiania, czy po prostu umożliwienia godnej śmierci, "Fundacja Kasisi" prowadzi też działalność edukacyjną. Niektóre projekty mogą dziwić mieszkańców Europy: - Wozimy dzieci na wycieczki, bo one mieszkając całe życie w Afryce, nigdy nie widziały słonia i żyrafy.
Szymon Hołownia wyjaśnił też, jak rozumie maksymę, według której pomaganie powinno być podaniem wędki, a nie ryby.
- Ja wiem, że jestem na początku drogi. Chciałbym, żeby ci ludzie byli w stanie już sami sobie pomóc. Tak, jesteśmy teraz w fazie ryby. Nikt mi nie będzie tłumaczył, że to głupota dawać rybę, bo trzeba dać wędkę. To jedź do Kongo, stań przed tą matką i powiedz jej, że to dziecko musi umrzeć, bo uważasz, że dawanie ryby nie ma sensu. Powiedz tym ludziom: "Sorry, wy musicie umrzeć, ale za trzy pokolenia zbudujemy tutaj uniwersytet". Na razie musimy sprawić, żeby oni w ogóle mieli siłę trzymać wędkę. Oczywiście robimy wszystko, aby te dzieci jak najszybciej opuściły nasze ośrodki i przestały nas potrzebować. W działalności charytatywnej ostatecznie chodzi o to, żeby zostać bez pracy, ale pomoc potrzebna jest tu i teraz - mówił Szymon Hołownia prosząc o wsparcie "Fundacji Kasisi" (wszelkie informacje o tym, jak można pomóc fundacji na stronie: www.fundacjakasisi.pl)
Festiwal Media i Sztuka odbywał się w Darłowie od 9 do 12 lipca. Do nadmorskiego kurortu przyjechało wielu znanych twórców i dziennikarzy.
Publiczność mogła spotkać się m.in. z Danutą Stenką, Mają Komorowską, ks. Janem Kaczkowskim, prof. Jerzym Bralczykiem, Krystyną Czubówną, Wojciechem Mannem, Urszulą Dudziak, czy Marcinem Kydryńskim.
W ramach festiwalu publiczność brała też udział w niektórych programach na żywo transmitowanych przez radiową "Trójkę", Radio Koszalin oraz TVN24.
Odbył się także recital Andrzeja Poniedzielskiego czy koncert, na którym wystąpiła Kayah. Festiwal zakończył się benefisem Wojciecha Pszoniaka, podczas którego śpiewała m.in. Anna Maria Jopek.