Po 2 tygodniach spędzonych na rowerach grupa pielgrzymów z diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej dotarła do sanktuarium św. Jakuba w Santiago de Compostella.
Na rowerach ruszyli z Gibraltaru jednym z portugalskich szlaków jakubowych przez Sewillę, Lizbonę, Fatimę, Porto i Vigo. Pokonali na dwóch kółkach 1150 km.
Droga nie była łatwa i wcale nie upały, lecz wiatry nad Atlantykiem doskwierały cyklistom. Jednak wszyscy, mimo że nie są młodzieniaszkami, uważają, że był to trud wart wysiłku. Niektórzy nie wierzyli nawet, że uda im się dotrzeć do celu. Tylko jeden z 37 pielgrzymów przerwał rowerowe pielgrzymowanie z powodu niegroźnego wypadku, w którym uczestniczył.
- Jechały z nami osoby z całej diecezji, dlatego też wieźliśmy ważne diecezjalne intencje - powiedział organizator pielgrzymki ks. Tomasz Roda. - Modliliśmy się za diecezję, o powołania kapłańskie, a ja osobiście także o powołania do diakonatu stałego.
Ks. Roda uważa, że pielgrzymowanie jakubowym szlakiem to nie tylko wędrowanie do celu, do Santiago, ale także pielgrzymowanie w głąb siebie. - Poprzez upowszechnienie tej formy pielgrzymowania coraz więcej ludzi rozumie, co to jest camino. Że jest to podróż ku samemu sobie, i że prowadzi ona dalej - do spotkania w głębi siebie samego Boga.
Pielgrzymi już zapominają o pocie, zmęczeniu i niewygodach, wspominają zaś wizytę w Fatimie i tamtejszą Procesję Światła, codzienne Eucharystie na koniec dnia (np. na skarpie nad Atlantykiem), konferencje formacyjne i ducha braterstwa. Dzień dotarcia do Santiago to dla nich dzień radości. W południe uczestniczyli we Mszy św. dla pielgrzymów w sanktuarium św. Jakuba.