W polskim Kościele trwa walka o duszę dziecka. O trzeźwy umysł i ciało. Dzieci niosą bagaż nałożony im przez najbliższych, którzy z odstawianiem kieliszka sobie nie radzą.
Otym, jak trudno zapełnić braki emocjonalne z dysfunkcyjnego dzieciństwa, wie dobrze Andrzej z grupy Anonimowych Żarłoków „Wieczernik”, działającej przy słupskiej parafii św. Faustyny. Nieprzypadkowo znalazł się na pielgrzymce trzeźwościowej. Wszystkie wspólnoty 12-krokowe są jedną rodziną. – Tę ogromną dziurę w uczuciach trzeba zapełnić. Najpierw jest papieros, potem alkohol, ale nawet jeśli na jakiś czas człowiek zwalczy w sobie te nałogi, okazuje się, że nie radzi sobie z codziennością. Zapełnia więc tę dziurę nowymi nałogami. Bo alkohol dodawał pewności siebie.
Alkoholizm jak dżihad
Temat nałogów wśród dzieci jest poważny. Alkohol jest jednym z nich i to coraz powszechniejszym. Dlatego XXV Ogólnopolska Pielgrzymka Trzeźwości na Górę Chełmską wzięła sobie za hasło: „Abstynencja dzieci troską rodziny, Kościoła i narodu”. – Wpisuje się ono w kilkuletni cykl: „Rodzina szkołą trzeźwości” – powiedział ks. Piotr Zieliński, diecezjalny duszpasterz trzeźwości. – W poprzednich latach szczególną uwagą objęte były matki, ojcowie, a za rok będzie to młodzież, ze względu na Światowe Dni Młodzieży. Pielgrzymi wyruszyli spod kościoła pw. Ducha Świętego. Rozważania Drogi Krzyżowej prowadził o. Mieczysław Witalis, redemptorysta ze Szczecina z 60-letnim stażem kapłańskim. Na szczycie góry pątnicy wysłuchali jego konferencji, a następnie uczestniczyli w uroczystej Mszy św., której przewodniczył bp Krzysztof Zadarko. W homilii nawiązał do ostatnich alarmujących doniesień dotyczących używek, które zbierają żniwo wśród polskiej młodzieży. – Tak zwane dopalacze doprowadziły setki z nich do szpitali, gdzie otarli się o tajemnicę śmierci. Niektórzy zmarli. Biskup stwierdził, że jako społeczeństwo daleko odeszliśmy od ideału trzeźwości dzieci i młodzieży, przestrzeganego bardziej nawet w czasach PRL-u. Rozprzestrzeniający się alkoholizm przyrównał wręcz do zjawiska dżihadyzmu. – Jak dżihadyści, obiecujący raj na ziemi, mający Boga na ustach, rozlewający się po kolejnych krajach islamskich i nie tylko, a jednocześnie zbierający ogromne żniwo śmierci, tak alkohol rozlewa się wokół nas i w nas, pociągając kolejnych ludzi do grobu – mówił biskup, jako pierwszy przyczynek do tego wskazując rozwody. Za sprawców takiego stanu rzeczy uznał propagatorów liberalnego i konsumpcyjnego społeczeństwa, które szuka przyjemności ponad wszystko, nawet ponad własne życie. Zarazem przestrzegał chrześcijan, by nie ograniczali się tylko do obserwacji zjawiska i narzekania. Zachęcał, by wsparli modlitwą wszelkie działania abstynenckie wśród dzieci i młodzieży, szczególnie wskazując na oazowy ideał Krucjaty Wyzwolenia Człowieka.
Mała ważna pielgrzymka
Biskup Zadarko udekorował czterech mężczyzn wyróżnieniami przewodniczącego zespołu KEP ds. Apostolstwa Trzeźwości, bp. Tadeusza Bronakowskiego. Ks. Zieliński odczytał jego list, skierowany do pielgrzymów. Po zakończeniu Mszy Świętej odbył się wspólny posiłek, festyn z loterią fantową. Pielgrzymka nie była liczna, jak na problem, którego – w skali ogólnopolskiej – dotyczyła. Wzięło w niej udział blisko 300 osób. Ks. Zieliński przytoczył opinię bp. Bronakowskiego, który przed rokiem przewodniczył uroczystościom trzeźwościowym na Górze Chełmskiej, że mimo niewielkiej liczby uczestników nadal powinna pozostać pielgrzymką ogólnopolską, ponieważ stąd, znad Bałtyku, modlimy się za całą Polskę. Bo mimo że niezbyt liczna, jest bardzo potrzebna. Alkoholikom i ich bliskim. Nie tylko po to, by wytrwali w abstynencji. Także dlatego, że mają zwykłe życiowe problemy i potrzebują pomocy i wspólnoty. – Ostatnio jakoś zaczęło mi się nie układać. Trochę się zamknąłem w sobie. A poczułem, że potrzebuję wzmocnienia. Dlatego tu jestem – opowiada pan Grzegorz ze Słupska. Łapie się różnych sposobów na trzeźwe życie: mityngi, zloty, biwaki. Przyszedł tu, na Chełmską, pierwszy raz. – Ważne, że tu jestem.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się