W koszalińskim Wyższym Seminarium Duchownym odbywają się rekolekcje dla ministrantów. 34 gimnazjalistów i uczniów szkół ponadgimnazjalnych przeżyło już 6 z 10 dni formacyjnych noszących tytuł „Ministrant księgi i światła”. To drugi z trzech modułów trzyletniej formacji służby ołtarza.
Piotrkowi Galikowi ze Sławna nie szkoda wakacyjnego czasu, by poświęcić go na długie 10-dniowe rekolekcje. Przeciwnie, jest szczęśliwy, że mógł tu, zresztą nie po raz pierwszy, przejechać. - Bardzo szybko się zaaklimatyzowałem. Niektórych znam dobrze z poprzednich spotkań. Z innymi bardzo łatwo się zapoznać, zaprzyjaźnić. Dobrze się tu dogadujemy.
Są w dobrych rękach - ks. Andrzeja Zaniewskiego, który nie tylko powie konferencję, przeprowadzi warsztaty, ale też zaśpiewa, pośmieje się, po prostu dla się lubić.
Poza tym jest też paru kleryków, którzy spędzają czas z ministrantami. Pogodne wieczory, dowcipkowanie, konkursy, wspólny grill. Nie brakuje sportu, są wyjścia do kina. To zbliża. Jednego z rekolekcyjnych dni przyszedł czas na poważniejsze rozmowy o powołaniu do kapłaństwa. Na ministrantach robią wrażenia świadectwa alumnów, których droga do seminarium wiodła przez wiele zakrętów. Piotrek ceni w nich to, że potrafili podjąć w życiu ważne, choć trudne decyzje. - Ja też chciałbym zajść tak daleko - mówi. - Niekoniecznie jako kapłan, ale jako dorosły człowiek.
Michał Miedzianko z Człopy jest ministrantem od 8 lat. Jest w dobrej sytuacji - rekolekcje dla ministrantów nie są jedynym miejscem, gdzie może porozmawiać o wierze. W niewielkiej Człopie ministranci stanowią na tyle dużą grupę rówieśników, że tego typu rozmowy nikogo nie dziwią. Michała cieszy jednak, że na 10 dni zmienił środowisko. - Już samo to, że mieszkamy w seminarium duchownym dużo daje. Tu jest duchowa atmosfera, która nas scala - mówi. Poza tym od samych kleryków można usłyszeć, nie tylko jak się mieszka w WSD, ale też jakimi drogami Pan Bóg tu chłopców przyprowadza. - Dzięki tym rozmowom uczymy się, na co zwrócić uwagę, gdyby i nam przydarzyło się coś podobnego. I że nie trzeba być nie wiadomo kim, ale że naprawdę każdy może zostać kapłanem.
Rektor seminarium ks. Wojciech Wójtowicz wykorzystuje spotkanie z ministrantami, by powiedzieć im o Bożym Miłosierdziu, pokorze św. Faustyny, mocy Koronki do Bożego Miłosierdzia. Trudny temat wybrał dla uszu nie dość jeszcze dojrzałych chrześcijan.
Michał przyznaje, że temat pokory póki co go przerasta. - Gonimy za światem, za tym, co jest tam, za oknem - wskazuje ręką. Zdaje sobie sprawę, że już niedługo trzeba będzie z tego wyrosnąć. Rozumie, że bycie księdzem to nie błyszczenie z ambony i wożenie się dobrym autem. To powołanie do bycia pokornym i ubogim. Ufa, że coś w tym jest. - Skoro oni są szczęśliwi…
Piotrka w dobrych decyzjach umacnia modlitwa. A tej, tu, na rekolekcjach jest dużo. Nie zniechęca go godzinna adoracja Najświętszego Sakramentu, zresztą kto chce, może ją opuścić przed czasem. Przeciwnie, sam chętnie zostaje do końca, podobnie jak wielu kolegów. To jest jego "cichy czas".