Boski Festiwal w Trzcińcu k. Czaplinka przyciągnął setki młodych ludzi z całej Polski.
Do ośrodka, w którym salezjanie na co dzień zajmują się trudną młodzieżą, przyjechało prawie 500 osób.
Przeważnie są to młodzi zaangażowani w różne wspólnoty, jednak nie brakuje także wciąż poszukujących Pana Boga i swojego miejsca w Kościele.
- To taki salezjański Woodstock - mówi Jacek Kawalec z Bydgoszczy, który na Boski Festiwal przyjechał już po raz czwarty i urzeka go w nim klimat wolności, ciekawi ludzie i oczywiście dobra muzyka.
Klimat wolności nie oznacza jednak, że każdy może robić co chce. Owszem, punkty programu można wybierać dowolnie, ale palenie papierosów, czy picie alkoholu na terenie festiwalu jest surowo zabronione.
Stąd Boski Festiwal, oprócz 500 uczestników, ma także przynajmniej 200 "obserwatorów". Są to młodzi ludzie, którzy nie przychodzą na teren ośrodka, tylko spędzają czas na znajdującym się obok opuszczonym lotnisku.
- Tam całkiem nieźle słychać nasze koncerty - mówi s. Savia, elżbietanka, zaangażowana w organizację imprezy. - Mamy diakonię ewangelizacyjną, która wychodzi także do ludzi poza ośrodek. Ostatnio spotkałam tam np. dwie dziewczyny, z którymi całkiem dobrze się rozmawiało. Następnego dnia jedna z nich przyszła na festiwal i poprosiła księdza o spowiedź po wielu latach - cieszy się siostra.
Festiwal to również okazja do swobodnego porozmawiania z kapłanem ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość Boski Festiwal to z założenia impreza ewangelizacyjna. - Z prawdami ewangelicznymi chcemy dotrzeć do młodych ludzi również poprzez dobrą muzykę i spotkania z ciekawymi goścmi. Chcemy wykorzystać naturalną ciekawość i umiłowanie muzyki, które przejawia młodzież. Sama prawda nie wystarczy. Dzisiaj ważne jest też opakowanie - mówi ks. Jacek Grochowski, salezjanin, koordynator festiwalu.
- Po prostu stosujemy zasadę, której uczył nas nasz założyciel, św. Jan Bosco: "Kochajcie to, co kocha młodzież, a młodzież was będzie kochać" - dodaje kapłan.
Ośrodek w Trzcińcu wydaje się idealny na tego typu imprezę. Jest sala gimnastyczna, są wszelkie pomieszczenia gospodarcze, jest park z miejscami na spotkania w grupach, a także spore pole namiotowe, są miejsca do grania w piłkę, czy w siatkówkę.
Przez cały dzień młodzi mają do wyboru różne spotkania panelowe z zaproszonymi gośćmi. Wśród nich jest np. Maria Ligocka, psycholog, która rozmawia z nimi o zranieniach. Jest Ireneusz Krosny, znany kabareciarz, mim, który mówi o patriotyzmie oraz o swojej wierze. Jest także znany katolicki dziennikarz i publicysta Robert Tekieli.
Salezjanie po raz kolejny zaprosili też ks. dr. Radosława Siwińskiego, dyrektora koszalińskiego Domu Miłosierdzia i egzorcystę. Spotkania z nim cieszą się zawsze sporą popularnością.
- Mówię uczestnikom o zagrożeniach duchowych, ale też o tym, żeby żyli dobrze po ludzku. Jak się żyje dobrze po ludzku i jeszcze z Panem Bogiem, to diabeł nie znajdzie w takim człowieku nic swojego. Mówię im o działaniu rozumu i wyobraźni, zadaję filozoficzne pytania o szczęście, przyjaźń prawdę. Okazuje się, że młodzi mają więcej pytań właśnie o to, niż o demona. To dla mnie znak, że Kościół musi dzisiaj mówić nie tylko o nadzwyczajnej łasce Boga, nie tylko o niebie, o diable, ale także o zwykłych, prostych rzeczach ludzkich. Trzeba wprowadzać porządek w myśleniu człowieka, bo wszystko dziś jest tak odwrócone, że przeciętny młody człowiek nie wierzy, że intelekt ludzki może odkrywać prawdy niezmienne, ważne dla życia - podkreśla ks. Siwiński.
Takie podejście docenia Patrycja Tulewicz z Leszna, która po spotkaniu z duchownym stwierdza: - Niektórzy za bardzo podkreślają, że wszystko pochodzi od złego ducha i po prostu wszystkie swoje problemy zrzucają na niego. Mówią o opętaniu, a czasami mają raczej problemy psychiczne. Z drugiej strony niektórzy w ogóle nie wierzą w złego ducha i przeginają w drugą stronę. Było to dobre spotkanie, które pokazywało, jak podchodzić do tego typu spraw.
Gabriel Glinka ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość Dużym zainteresowaniem cieszyły się także spotkania z Gabrielem Glinką, nawróconym gangsterem, autorem wydanej niedawno książki "Bandyta".
Mężczyzna rozmawiał z młodzieżą o swoim życiowym doświadczeniu, podkreślając znaczącą rolę braku ojca w jego zejściu na drogę przestępczą.
- Mówię im, że człowiek stwarza się w rodzinie. Przestrzeń, w jakiej ta rodzina powstaje, decyduje o tym, kim będzie człowiek, który w tej rodzinie się rodzi. Mówię młodym o tym, żeby mądrze zakładali rodzinę. Ja jestem wpadką moich rodziców, wpadką jest też moja córka. Dzięki Opatrzności Bożej wszystko się poukładało i Ewangelia dzieje się w moim życiu, ale bywało naprawdę różnie - mówi Gabriel Glinka.
Każdy z uczestników może poprosić o spowiedź w dowolnym momencie ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość Księża, którzy są obecni na festiwalu przez cały dzień noszą fioletowe stuły. Są gotowi do rozmowy i do spowiedzi o każdej porze. - Myślę, że to dobry pomysł z tymi stułami. Kiedy młodzi ludzie nas widzą, mówią, że to ich bardziej ośmiela. Wielu przychodzi się wyspowiadać - mówi ks. Mateusz Kopaniecki, salezjanin ze Słupska.
Podczas festiwalu w specjalnie przygotowanym miejscu trwa Adoracja Najświętszego Sakramentu. Przez wiele godzin diakonia modlitwy czuwa w intencji wszystkich uczestników. Każdy też może przyjść pomodlić się lub poprosić diakonię o wstawiennictwo w dowolnej intencji. Codziennie odbywa się także Msza św.
Wieczorami na dużej scenie ustawionej na terenie ośrodka odbywają się koncerty. W tym roku występują m.in. I.N.D, Siewcy Lednicy, ARCI, Full Power Spirit, Tabu, Som Gorsi, Anastasis.
Podczas koncertu na głównej scenie ks. Jacek Grochowski - Jest to festiwal uświęcony przez Boga - mówi Szymon Kiciński z Grabowa. - Jest świetna atmosfera. Można spotkać wspaniałych ludzi. Ci, którzy przyjeżdżają tylko dla muzyki, widzą, że ludzie wiary nie są wcale smutni, że można wierzyć i być normalnym człowiekiem, że mimo problemów można być szczęśliwym, jeśli Bóg jest w życiu na pierwszym miejscu - podkreśla Magda Topolska z Bydgoszczy.
Boski Festiwal jest kontynuacją tzw. Sejmików Młodzieży, które salezjanie organizowali od 1987 roku w Skrzatuszu, w czasach, kiedy opiekowali się głównym sanktuarium diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.
W sobotę 23 sierpnia odbędą się ostatnie koncerty. Impreza zakończy się Mszą św. w niedziele 24 sierpnia o godz. 9.30.