Fotografie z innego świata

"Pammin - Pomierzyn. 111 lat w fotografii" to unikatowa opowieść o miejscach i ludziach, zamknięta w fotograficznych kadrach, która przenosi do innego, nieistniejącego już świata. Powstała dzięki pasji Mariusza Garbacza, pochodzącego z Pomierzyna młodego miłośnika historii.

Zdjęcia przez cały sierpień prezentowane były w Pałacu Wedlów w Kaliszu Pomorskim. Na finisażu wystawy jej autor opowiadał o uwiecznionych na fotografiach dawnych mieszkańcach pobliskich miejscowości: Pomierzyna, Giżyna i Ślizna. 

Najstarsza z prezentowanych fotografii została zrobiona w 1904 r. Jest na niej nieistniejący już pomierzyński kościół i budynek starej szkoły. Na zdjęciach uwieczniono jednak przede wszystkim ludzi: zarówno właścicieli majątków, jak i zwykłych mieszkańców, rodzinne uroczystości i wykonywaną pracę. 

Znaczna część zaprezentowanych zdjęć pochodzi ze zbiorów nieżyjącego już Fryderyka Schmidta juniora, który gromadził pomierzyńskie fotografie przez 40 lat. 

- Nawiązaliśmy z nim kontakt w 2006 r., ale był już wówczas bardzo chory, cztery lata później zmarł. Jego syn, znając moją pasję, wypożyczył mi te zdjęcia. Niestety pan Ferdynand nie robił opisów zdjęć, nie były mu potrzebne. Kiedy okazało się, że warto byłoby je sporządzić, był już zbyt chory. Postanowiłem zidentyfikować bohaterów tych fotografii. Wychodząc od jednego opisanego zdjęcia docierałem do kolejnych osób, które wskazywały następne. Dzwoniłem, pisałem, a kiedy trzeba wsiadałem w pociąg i jechałem do Niemiec – opowiada Mariusz Garbacz. 

Jego pasja poszukiwacza przeszłości zaczęła się jeszcze w szkole podstawowej, od zadanej pracy domowej. Potem, poprzez kontakty nawiązywane z dawnymi mieszkańcami, udało mu się zgromadzić pokaźne archiwum fotograficzne oraz duży zasób wiedzy na temat losów mieszkających tu przed wojną ludzi.  

- Wydawałoby się, że to mała, nieinteresująca miejscowość, że już więcej o mieszkających tutaj ludzi nie da się opowiedzieć. Tymczasem każda z żyjących tu osób miała jakąś historię do opowiedzenia, ja jedynie daję im szansę jej przedstawienia – mówi autor wystawy. 

Na finisażu wystawy obecni byli także dawni mieszkańcy Kalisza Pomorskiego i okolic. 

- Ja należę do starszej generacji, która doskonale wie, co się na tych zdjęciach znajduje, ale także świetnie pamięta życie, które przedstawiają. Kiedy na nie patrzę, przypomina mi się wiele rzeczy – mówi Günter Korn. Z rodzinnego Kalisza wyjechał jako 15-letni chłopak zaraz po wojnie, ale stara się często tu wracać. 

- Kalisz jest moją ojczyzną, tu się urodziłem, tutaj był mój dom. To się nie zmieni, chociaż dorosłe życie spędziłem gdzie indziej. Politycy zdecydowali o naszym życiu, niewiele mieliśmy do powiedzenia. Nie przyjeżdżamy, żeby upominać się o cokolwiek, żeby wracać tutaj, ale chcemy, żeby nasza historia dawnych mieszkańców też żyła w mieście - mówi. 

- Ośrodek Kultury ma być przestrzenią, która łączy pokolenia, ale też stwarza przestrzeń do porozumienia między tym, co było, a tym, co jest. Bardzo cieszę się, że dawni mieszkańcy miasta nas odwiedzają i pomimo doświadczeń historycznych nie czują żalu, ale wspomagają nas, udzielają informacji, dzielą się wspomnieniami - mówi Aneta Olszacka, zastępca dyrektora Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury w Kaliszu Pomorskim. Jak zauważa, mimo wakacyjnego terminu wystawa cieszyła się sporym zainteresowaniem także dzisiejszych mieszkańców gminy.

- Słabną na szczęście tendencje rodem z peerelowskiej propagandy, żeby niemiecką przeszłość Pomorza marginalizować, zapomnieć, ewentualnie zredukować do kilkudziesięciu, stu lat. Mieszkamy w specyficznym miejscu, tu nie ma możliwości pokazania dzieciom: „O, to piekarnia mojego dziadka, w której od 180 lat wypiekano chleb”. My tu tworzymy od 70 lat swoją historię, ale nie zapominamy o historii tej ziemi – dodaje Mariusz Garbacz. 
 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..