Do sanktuarium św. Józefa w Słupsku przybyły z pielgrzymką dzieci i młodzież.
- To pierwsza pielgrzymka dzieci i młodzieży po ogłoszeniu naszej świątyni diecezjalnym sanktuarium św. Józefa - powiedział jego kustosz ks. Władysław Stec-Sala.
Zarazem jest to już trzecia pielgrzymka słupszczan do diecezjalnego sanktuarium św. Józefa. W pierwszą, lipcową, ruszyli mężczyźni, w sierpniu pielgrzymowały kobiety. We wrześniu przyszedł czas na dzieci i młodzież.
Mszy św. przewodniczył ks. Andrzej Zaniewski, diecezjalny duszpasterz młodzieży.
- Jezus na każdej stronie Ewangelii śpiewa pieśń o swoim Ojcu. Ciągle pokazuje: to mój Ojciec. Ta wieczna miłość Syna-Jezusa do Ojca-Boga, ma swoje ciche źródło tutaj na ziemi - powiedział ks. Zaniewski w homilii, wskazując na św. Józefa.
- Zadajemy mocno to pytanie: czy twoja miłość, święty Józefie, twoje poświęcenie, trud, który włożyłeś w wychowanie Bożego Syna, nie były dla Jezusa właśnie tym pierwszym doświadczeniem miłości Boga Ojca? - pytał duszpasterz. - Czy opowieść Jezusa o Bogu Ojcu, nie jest zarazem opowieścią o tobie?
Mali pielgrzymi przygotowali na kartkach prośby i podziękowania do św. Józefa, które ponieśli do ołtarza jako dar ofiarny.
Na zakończenie Eucharystii dzieci oraz młodzież zostały powierzone w opiekę św. Józefa.
Renata Sztabnik przyprowadziła na uroczystości do sanktuarium swoją córkę Małgosię. To dopiero pierwsza pielgrzyma dzieci, jeszcze dość skromna, ale słupszczanki mają nadzieję, że idea z roku na rok będzie się rozwijać. - Liczymy na to, że nasza wspólnota pielgrzymkowa będzie się powiększała, bo tego rzeczywiście potrzebujemy - powiedziała pani Renata.
- Święty Józef jest bliski dzieciom, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy mamy kryzys ojcostwa - dodała. - Dlatego właśnie taki patron jest im szczególnie potrzebny. Bo nawet te z nich, które nie mają ojca w domu, np. z powodu emigracji lub po prostu ludzkich grzechów, mogą w świętym Józefie znaleźć opokę.
Radosław Piekarski przyprowadził na pielgrzymkę synów Konrada i Arka. Są parafianami sanktuarium, więc nie mieli daleko, ale są przekonani, że święty Józef jest dobrym patronem i po prostu trzeba przychodzić, by chronić się pod jego opiekę.