- To przełomowy moment dla naszej wspólnoty – mówią szczecineccy grekokatolicy. Dzisiaj nowa, długo wyczekiwana świątynia została konsekrowana przez bp. Włodzimierza Juszczaka, ordynariusza eparchii wrocławsko-gdańskiej.
Na uroczystości licznie przybyli wierni Kościoła greckokatolickiego nie tylko ze Szczecinka i okolic. Wielu z nich nie zmieściło się w murach świątyni i uczestniczyło w obrzędzie konsekracji cerkwi oraz Boskiej Liturgii na zewnątrz, śledząc dokonujące się wydarzenia na telebimie.
Dla wielu z nich, zwłaszcza dla starszego pokolenia, które trafiło na Ziemie Odzyskane w wyniku przymusowych wysiedleń w ramach Akcji Wisła, to moment przełomowy i niezwykle wzruszający.
- Tam zostawiliśmy wszystko: nasze domy, ziemię, groby i nasze cerkwie. Tu już zdążyliśmy zapuścić korzenie, ale świątyń nadal nam brakuje. Cerkiew to dla nas miejsce wyjątkowe i wierzę, że ta nowa świątynia też taka będzie – przyznaje jedna ze szczecineckich parafianek. Przez lata w niedziele i święta korzystali z gościnności oo. redemptorystów, u których w kościele pw. Ducha Świętego sprawowana była greckokatolicka liturgia.
- Nie były to jednak nabożeństwa odprawiane regularnie. Jedynie w wybrane niedziele miesiąca i z okazji wielkich świąt. To nie ułatwiało ani duszpasterstwa, ani konsolidacji wspólnoty. Ten czynnik wpłynął też na zatracenie tożsamości - z powodu braku stałego miejsca nie było przestrzeni jednoczącej społeczności – zauważa ks. Arkadiusz Trochanowski, proboszcz wspólnoty, który do Szczecinka dojeżdża z Wałcza.
- Nie mogliśmy budować swoich kościołów do 1989 r. Gdyby nie to, ta cerkiew stałaby w Szczecinku od dawna. Teraz staramy się nadrobić te straty, które spowodowało poprzednie ponad 40 lat: budujemy kościoły, struktury, wspólnoty. Teraz jest o tyle trudniej, że te lata przyczyniły się do asymilacji, rozproszenia i zaniku tożsamości. Wielu młodych ucieka z małych miasteczek w poszukiwaniu pracy i nie wraca. Dzięki Bogu jednak ta wspólnota wciąż istnieje, niewielka, ale prężna i odważna – zauważa bp Włodzimierz Juszczak, który przewodniczył uroczystościom. Nie ukrywa, że budowa kościoła to dla liczącej ok. 160 rodzin diaspory olbrzymie przedsięwzięcie.
- To było wielkie wyzwanie. Przekonywałem ja, przekonywał ks. Arkadiusz, ale przede wszystkim ludzie musieli przekonać siebie, że są w stanie zrealizować takie dzieło. Musieli uwierzyć, że z Bożą pomocą jest to możliwe. Nie poddali się - dodaje eparcha.
Z pomocą wspólnocie greckokatolickiej pospieszyły tez władze miasta, które przekazały parafii za symboliczną złotówkę ziemię pod budowę własnej świątyni.
Patronem szczecineckiej cerkwi jest św. Michał Archanioł.
- To dobry patron. On zwyciężył na niebie, a teraz pomaga im zwyciężać na ziemi. Ta świątynia jest wielkim zwycięstwem wspólnoty: nad swoją słabością, nad problemami materialnymi, nad wszystkimi przeciwnościami, kłopotami dnia codziennego i nad przeszłością, latami po wysiedleniu - mówi bp Juszczak.
Zauważa jednak, że budowanie cerkwi ma sens tylko wtedy, gdy będzie ona żyła. Tego też życzył greckokatolickim wiernym w Szczecinku, gratulując wzniesienia świątyni.
- Nie podejmujemy się takiego wysiłku, żeby stworzyć jakąś budowlę, pamiątkę, dzieło architektoniczne. Chodzi o to, żeby zbudować prawdziwą świątynię, która w tych murach będzie żyła i wzrastała. Tego im życzę: żeby ich cerkiew nie była nigdy pusta, opuszczona, żeby nie brakowało ludzi, którzy będą się tu modlić – dodaje eparcha.
Boską Liturgię poprzedziły obrzędy konsekracji ołtarza z pokropieniem wodą święconą kipiącym woskiem, polaniem wodą, winem i wodą różaną oraz namaszczeniem świętą Mirrą, a następnie obrzędy konsekracji kościoła.
Wierni trzykrotnie okrążyli cerkiew w procesji z relikwiami bł. Jozafata Kocyłowskiego, biskupa przemyskiego, który w 1947 r. został skazany na 10 lat łagru za działalność antysowiecką, a następnie umęczony zmarł w łagrze Czapajiwka. Uroczyście wprowadzone przez biskupa do świątyni relikwie te zostały umieszczone w otworze wewnątrz ołtarza i zalane kipiącym woskiem.
W uroczystościach oprócz duchownych greckokatolickich uczestniczyli także rzymskokatoliccy i prawosławni - sąsiedzi ze szczecineckich parafii. Obecny był również Henryk Kołodziej, konsul honorowy Ukrainy w Szczecinie, i szczecineccy samorządowcy.