Bp Krzysztof Zadarko przewodniczył Mszy św. w 76. rocznicę napaści sowieckiej na Polskę.
W wieczornej Eucharystii w katedrze uczestniczyli przedstawiciele władz miasta i organizacji kombatanckich.
Biskup pomocniczy diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej przypomniał w homilii wydarzenia z 17 września 1939 roku.
- Tego dnia wbito nóż w plecy naszej ojczyzny. Pół miliona żołnierzy Armii Czerwonej, oświeconych śmiertelną ideologią, wysłanych przez dowódców opętanych nienawiścią, wkroczyło do polskich domów, gospodarstw, urzędów, fabryk i kościołów. Dzisiaj ich pomniki przenosi się w ustronne miejsca. Bolesna prawda zakrywa ich przelaną krew.
Hierarcha podkreślił, że wspominanie bolesnej historii jest ważne nie tylko ze względów wychowawczych czy edukacyjnych.
- Ci, którzy zostali natchnieni Ewangelią, w której Chrystus mówi, że jest Prawdą, wiedzą, że modlitwa nie jest szczera i nie może być owocna, jeśli nie jest zbudowana na fundamencie prawdy, również tej historycznej - mówił bp Zadarko.
- Na ołtarzu składamy dzisiaj wspomnienia, które muszą być coraz bardziej prawdziwe. Dzięki wysiłkowi wielu, wiemy coraz więcej. Wciąż jednak wiele jest do odkrycia. Jesteśmy to dłużni tym, którzy wtedy oddali swoje życie - uzasadniał biskup konieczność rzetelnego odkrywania prawdy historycznej.
Mówiąc o wydarzeniach sprzed ponad 70 lat, biskup nie wahał się zadać trudnych pytań:
- Dlaczego Białorusini, Ukraińcy i Żydzi tak łatwo witali czerwonoarmistów i tak szybko obrócili się przeciwko Polakom? Dlaczego Komunistyczna Partia Polski tak jednoznacznie stanęła natychmiast po stronie wroga? Ilu Polaków zginęło z ręki zdrajców? Jak to się stało, że zawiodła duża część polskiej inteligencji? Kiedy Jerzy Putrament pisał: "Ambicją moją jest w całej pełni zasłużyć na tytuł pisarza radzieckiego", to przecież nie wyrażał tylko osobistego pragnienia, ale także pragnienie części ówczesnego pokolenia. Jedni potrafili oprzeć się pokusie raju na ziemi, ale inni poszli tymi śladami. Do polityki weszli ludzie służalczo nastawieni do nowego okupanta. Z całą podłością oddali się temu, który 17 września wbił nóż w polskie plecy.
Nawiązując do odczytanej Ewangelii o grzesznej niewieście, która obmyła nogi Jezusowi, biskup powiedział:
- Niewiasta cudzołożna, w poczuciu swojej grzeszności spotyka Jezusa i dokonuje gestu, który stał się symboliczny. Był to gest człowieka, który odczuwa żal, który jest zdolny, aby ten żal wyrazić. Jest to żal człowieka który sobie uświadamia, jak wstrętny jest grzech, który niszczy jego samego i dotyka także Boga. Jezus pozwala, aby ona wylała olejek na Jego stopy i otarła Mu je włosami. Jezus pozwala otworzyć jej serce na działanie łaski. Ona znajduje moc, aby odjeść od grzechu i w ten sposób znajduje też uznanie w oczach Boga.
- Czytamy tę Ewangelię dzisiaj, w to niezwykłe wspomnienie i zdajemy sobie sprawę, że ten, który zgrzeszył, nie żałuje. Nie ma alabastrowych flakoników, nie ma obmywania nóg. Rosjanie do dzisiaj nie potrafią przyznać się do zbrodni i nie chcą pojednania. Mało tego, nic nie robią, aby ujawnić archiwa, które nie mają nam przecież służyć do rewanżu, ale do tego, żeby odkryć prawdę.
- Jedyne, co możemy zrobić, to klęknąć na kolana i prosić Pana Boga, dawcę pokoju i łaski nawrócenia, aby ci, którzy do dziś na swoich rękach noszą ślady krwi i wydaje się, że w dalszym ciągu mają złe zamiary, otrzymali łaskę opamiętania, czyli nawrócenia. Pozostaje nam modlitwa, aby wreszcie nasze ręce mogły się szczerze spotkać w geście pojednania i przebaczenia. Taki jest sens modlitwy nad grobami tych, którzy dla nas oddali swoje życie - zakończył bp Krzysztof Zadarko.