Urząd Miasta w Słupsku nakazał policzenie wszystkich krzyży w placówkach podlegających magistratowi.
Sprawa bardzo szybko obiegła lokalne media. Zareagowali także niektórzy parlamentarzyści, radni, działacze społeczni. Zaniepokojenie wyrazili także duchowni.
Jak podaje Karolina Chalecka z biura prasowego magistratu, do urzędu, w trybie wniosku o informację publiczną, wpłynęło zapytanie o liczbę krzyży chrześcijańskich, a także o to, a w jaki sposób w placówkach publicznych zapewniona jest równość różnych wyznań oraz rozdział Kościoła od państwa. Pytający podpisał się jako "Platon Arystoteles".
W związku z zapytaniem, Wydział Edukacji Urzędu Miasta Słupska wysłał do wszystkich szkół i przedszkoli prośbę o policzenie krzyży. Skan maila z urzędu trafił także do naszej Redakcji.
Jak tłumaczyła w lokalnych mediach wiceprezydent Słupska Krystyna Danilecka-Wojewódzka, sprawa nie ma żadnego drugiego dna, a urząd nie ma planów zdejmowania symboli religijnych w salach szkolnych, czy innych miejscach publicznych.
Po co więc cała akcja? Karolina Chalecka z biura prasowego wyjaśnia, że po konsultacji z ratuszowymi prawnikami, uznano, że zapytanie, w myśl ustawy o dostępie do informacji publicznej, należy potraktować poważnie i odpowiedzieć na postawione pytania.
Komentarz od Redakcji:
Sprawa jest dość tajemnicza. Nie ustalono, kto kryje się za pseudonimem: "Platon Arystoteles" i jakimi motywami kierował się, wysyłając zapytanie do ratusza. Trudno powiedzieć, czy chodziło o niesmaczny żart, czy np. o skompromitowanie urzędu, czy sprowokowanie środowisk prawicowych i katolickich, których reakcja, gdyby sprawa rzeczywiście miała podtekst ideologiczny, byłaby zrozumiała.
Ponadto, wydaje się, że przepisy lub ich interpretacja są w tym zakresie absurdalne i narażają urząd publiczny na bezużyteczną pracę. Jak przyznaje Karolina Chalecka, zdarzają się nawet zapytania o liczbę żarówek czy krzeseł w urzędzie.