Franciszkanie Prowincji św. Maksymiliana szykują się do wielkiego jubileuszu posługi na Pomorzu. 10 października w Darłówku towarzyszyć im będzie bł. Jan z Łobdowa - po latach zapomnienia na nowo odkrywany błogosławiony współbrat.
- Nawet w naszym zakonie świadomość o tym błogosławionym była niewielka. Po kasacie zakonu jego grób w Chełmnie został sprofanowany. Tam i ówdzie ktoś wspomniał o bł. Janie - w kaplicy koszalińskiego klasztoru dzięki o. Piotrowi Mielczarkowi znalazł się na przykład w witrażu - ale nie był szerzej znany nawet wśród franciszkanów - opowiada o. Janusz Jędryszek, pustelnik z Góry Polanowskiej.
Błogosławiony Jan postanowił jednak o sobie przypomnieć.
- W ubiegłym roku w styczniu bł. Jan zaczął mnie niepokoić. Ciągle kazał mi o sobie myśleć w ciągu dnia, budziłem się w nocy. Jakby czegoś się ode mnie domagał. Pomyślałem, że jako Prowincja Gdańska jesteśmy spadkobiercami jego dziedzictwa. W końcu powiedziałem: dobrze, zajmę się tym, ale ty zajmij się moim szwagrem, który zachorował na raka szpiku. Ostatnie badania pokazały, że… wszystko jest w porządku. Nie miałem się już nad czym zastanawiać, tylko pojechałem do prowincjała - mówi o. Janusz.
Data urodzin bł. Jana nie jest znana. Wiadomo natomiast, że przyszedł na świat w Łobdowie koło Brodnicy, na Ziemi Chełmińskiej. Do zakonu św. Franciszka wstąpił stosunkowo niedługo po jego powstaniu. Był jednym z pierwszych polskich franciszkanów konwentualnych prowincji czesko-polskiej. Około 1239 r. brał udział w pracach nad założeniem w Toruniu pierwszego franciszkańskiego klasztoru. Przyjął święcenia kapłańskie i zasłynął jako dobry kaznodzieja. Po latach spędzonych w Toruniu przeniesiono go do powstałego w 1258 r. klasztoru franciszkańskiego w Chełmnie. Zakon nadał mu tytuł doktora teologii. Był zakonnikiem gorliwym w zachowaniu reguły i rozmiłowanym w modlitwie. Wyróżniał się szczególnym nabożeństwem do Matki Bożej i Dzieciątka Jezus.
- Był mistykiem. Jak podają źródła współbracia słyszeli głos kobiety dobiegający z jego celi, co bardzo ich zgorszyło, ale kiedy usłyszeli płacz dziecka nie wytrzymali i wtargnęli do środka. Wówczas zobaczyli, że Maryja podała Janowi Dzieciątko do piastowania - opowiada o. Janusz.
Cudowne zjawiska nie ustały także po śmierci zakonnika w 1264 r. Miał ukazywać się flisakom pochodnią wskazując bezpieczne przeprawy na Wiśle. Do jego grobu w podziemiach franciszkańskiego kościoła pw. św. Jakuba i św. Mikołaja w Chełmnie przybywali licznie pielgrzymi nawet… protestanccy. W 1610 r. protestanccy żeglarze pojawili się w Chełmnie twierdząc, że ukazał się im Jan Łobdowczyk i polecił odbyć pielgrzymkę do swego grobu.
Jego kult swoim zasięgiem obejmował nie tylko ziemie Kujaw i Pomorza, ale nawet Czechy, zamarł jednak wraz z kasatą klasztoru franciszkanów w Chełmnie w 1806 r. Jego relikwie zostały przeniesione z odebranego franciszkanom kościoła zakonnego do miejscowej fary.
Dopiero niedawno o błogosławionym zaczęto sobie przypominać. W czerwcu tego roku relikwie bł. Jana Łobdowczyka przybyły uroczyście do Torunia.
Chcą o nim przypomnieć także nadmorscy franciszkanie. 10 października świętować będą w Darłówku 70. rocznicę przybycia na Pomorze Zachodnie. Spotkanie rozpocznie się modlitwą brewiarzową o godz. 10:45 w hotelu Lidia, a po niej zostanie dr Bogdan Libich opowie o 70 latach pracy franciszkańskiej na Pomorzu. W samo południe w kościele św. Maksymiliana sprawowana będzie uroczysta Eucharystia, podczas której wprowadzone zostaną relikwie bł. Jana z Łobdowa – po wiekach zapomnienia na nowo odkrywanego świętego, patrona flisaków, żeglarzy, ludzi morza i rozbitków… także życiowych.