O s. Ksawerii Marii Rohwedder nikt w Pile nie słyszał. Do ubiegłego tygodnia, kiedy w mieście pojawiły się zakonnice szukające w grodzie nad Gwdą grobu kandydatki na ołtarze.
S. Ksaweria Rohweddder jest jedną ze 104 zakonnic ze Zgromadzenia Sióstr św. Katarzyny Dziewicy i Męczennicy, które zginęły za wiarę, w obronie czystości z rąk radzieckich żołnierzy. Najmłodsza miała 27 lat, najstarsza 60. Szesnaście z nich już wkrótce prawdopodobnie zostanie ogłoszonych błogosławionymi.
Zakonnica, o której mowa w chwili śmierci miała 58 lat. Piła miała być jedynie miejscem przystankowym podczas ucieczki do klasztoru w Berlinie. Jak wiadomo z relacji towarzyszącej s. Ksawerii Marii Dokter, w Iławie rosyjski żołdak próbował zgwałcić zakonnicę, a potem dotkliwie ją pobił kolbą karabinu. Gdy siostra odzyskała świadomość poprosiła współtowarzyszy podróży, żeby modlić się za napastnika.
Stan s. Ksawerii był jednak tak zły, że nie miała szans przetrzymać wyczerpującej podróży w bydlęcym wagonie. Zmarła na dworcu kolejowym w Pile 25 listopada 1945 r., we wspomnienie założycielki swojego zakonu. Została pospiesznie pochowana w jednym z przydworcowych ogródków. I na tym wszelki ślad się urywa.
Nowinę o tym, że Piła może być związana z kandydatką na ołtarze pojawiła się w ubiegłym tygodniu i przybrała postać ss. katarzynek, z postulatorką procesu beatyfikacyjnego na czele. Jak zapowiadają już w pierwszej połowie 2016 r. będzie gotowe tzw. Positio, czyli najważniejszy dokument poprzedzający wyniesienie na ołtarze. Siostra Ksaweria Rohwedder byłaby drugą, po bł. Bronisławie Kostkowskim, który urodził się w Słupsku, związaną z naszą diecezją wyniesioną na ołtarze.
- Niestety nie udało nam się znaleźć żadnych informacji ani w archiwum państwowym, ani w USC, ani w dokumentacji cmentarza. Zrobiłyśmy zdjęcia dworca, ale po 70. latach sporo się tutaj pozmieniało - mówi s. Józefa Krause SCS, postulatora generalna procesu, która przyjechała do Piły z Rzymu.
Historia s. Ksawerii rozpaliła jednak serca tych, którzy o niej usłyszeli. Trop podjął Tomasz Borysewicz, świecki pracownik parafii pw. Świętej Rodziny w Pile i dziennikarz.
- To byłaby pierwsza święta związana z pilską ziemią! Bardzo chciałbym, żeby mieszkańcy miasta usłyszeli o niej więcej, a jeśli się uda, to żebyśmy mogli wskazać grób s. Ksawerii - mówi Tomek.
Pierwsze, wprawdzie niewielkie, poszlaki już udało się znaleźć. - Zgłosił się do parafii pan, którego mama opowiadała o zwłokach kobiety, mężczyzny i dziecka wyjętych z wagonu. Potrafiła wskazać miejsce. Niestety, znajduje się ono na prywatnej posesji – uchyla rąbka tajemnicy.
Na inny trop wpadliśmy przeglądając wspomnienia o. Jerzego Rumaka, pierwszego polskiego proboszcza Piły. Sprawa jest skomplikowana ze względu na to, co w pierwszych, powojennych latach działo się w Pile. Jeden z największych węzłów kolejowych w Europie, dla stosunkowo niewielkiej ilość ludzi, którzy byli w mieście, stanowił zaledwie kolejny etap w podróży. Faktyczną władzę w mieście sprawowali czerwonoarmiści. Brak świadków, brak dokumentów i upływ czasu nie pomagają w znalezieniu odpowiedzi na pytanie, gdzie znajduje się grób zakonnicy.
- Nieustannie proszę s. Ksawerię, żeby pomogła nam w poszukiwaniach, bo po ludzku są one niemal niemożliwe - przyznaje Tomasz Borysewicz, nie tracąc jednak nadziei na rozwikłanie tajemnicy.
Księża salezjanie ze Świętej Rodziny zwracają się z prośbą o pomoc do każdego, kto mógłby udzielić jakichkolwiek informacji na temat pochówku lub ekshumacji zwłok zakonnicy, a także zapraszają na Mszę św. za przyczyną Sługi Bożej w intencji ofiar mordów żołnierzy radzieckich. Odbędzie się ona 25 listopada o godz. 18. we wspomnienie św. Katarzyny Aleksandryjskiej oraz 70. rocznicę śmierci s. Ksawerii.