Szczekanie, miauczenie, gdakanie, a nawet pianie koguta mieszały się z modlitwą ludzi. Z okazji wspomnienia św. Franciszka właściciele zwierząt prosili dla nich o błogosławieństwo.
Nie, to nie były nabożeństwa dla zwierząt. One nie potrafią się modlić tak, jak czyni to człowiek. Chwalą Stwórcę niejako z natury, przez sam fakt, że istnieją. Człowiek natomiast potrafi się modlić, także w intencji, która może wydawać się nieco dziwna. Obrzędy błogosławieństw ujmują to tak: „Zgodnie z planem opatrzności Boga Stwórcy, wiele zwierząt w pewien sposób uczestniczy w życiu ludzi: służą im pomocą w pracy, dostarczają pożywienia, a niekiedy przynoszą pewną pociechę. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby w pewnych okolicznościach zachowany był zwyczaj upraszania dla zwierząt Bożego błogosławieństwa”. Błogosławi się również przedmioty codziennego użytku, tym bardziej więc zwierzęta, które są przecież czymś więcej, bo żyją. Sama modlitwa błogosławieństwa wyraźnie wskazuje jednak na porządek stworzenia: „Wyciągnij swoją prawicę i spraw, niech te zwierzęta służą nam w codziennych potrzebach...” – czytamy w modlitwie. To zwierzęta mają służyć człowiekowi, nie odwrotnie, jednak...
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.