Po ludzku mieli nadzieję, że ks. Krzysztof do nich wróci, choćby na wózku inwalidzkim. Niemal rok po bestialskim napadzie wrócił do swojego barwickiego kościoła. W trumnie.
Żegnali go rodzina, przyjaciele, bracia w kapłaństwie, a przede wszystkim tłumy wiernych z parafii, z którą był związany.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.