Czasem podpiera się laską lub przykuwa do łóżka. Święcenia jednak nie poddają się metryce ani dyskusji o wieku emerytalnym.
Ksiądz Józef co tydzień wsiada w autobus, pociąg lub do busa i z przesiadkami pokonuje 90-kilometrową trasę do Przytocka. Przez trzy dni zapewnia duszpasterską opiekę podopiecznym tamtejszego ośrodka dla niepełnosprawnych intelektualnie mężczyzn. Potem wraca do Kołobrzegu. Ale wcale nie po to, żeby zamknąć się w czterech ścianach Domu Księży Emerytów. Jerycho Różańcowe, posługa w konfesjonale, spotkania z ludźmi. Siwiuteńkiego, szczupłego księdza wspierającego się na lasce zna niemal cała diecezja. – Na stacji w Koszalinie kiedyś się pomyliłem i poprosiłem o bilet do Białej Podlaskiej zamiast do Białej Miasteckiej. Teraz kierowca mnie doskonale pamięta – śmieje się ks. Józef Potyrała. Za rok stuknie mu sześćdziesiątka. Nie, nie w metryce. Posługi kapłańskiej. – Tłumaczono nam ciągle w seminarium, że czeka nas twarde życie, i takie rzeczywiście było.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.