We wspomnienie liturgiczne św. Huberta na Świętej Górze Polanowskiej spotkali się ci, którzy obrali go sobie za patrona.
We franciszkańskiej pustelni uczestniczyli we Mszy św. sprawowanej w intencji leśników, myśliwych i przyjaciół świata stworzonego przez Boga.
Nieprzypadkowo zjechali się do kaplicy, która wyrosła na szczycie Świętej Góry, otoczona wysokimi drzewami.
- Jesteśmy ludźmi, którzy kochają przyrodę, spędzają na jej łonie wiele czasu. I tam też, brodząc po kolana w mokrej trawie, słuchając zwierząt, odnajduje się Pana Boga. W szumie liści, w trzepocie skrzydeł wszędzie Go widać, wszędzie Go słychać. Trudno o lepsze miejsce na to, by zgromadzić się na modlitwie niż ta Święta Góra - przyznaje Lech Żuromski, prezes Koła Łowieckiego „Dzik” w Polanowie.
Dźwiękami rogów i pozdrowieniem „Darz bór!” rozpoczęli swoje spotkanie wokół ołtarza, na które zjechali się, żeby razem ze św. Hubertem oddawać Bogu chwałę.
- Dzisiaj św. Hubert staje obok nas, żeby uświadomić nam, że wszyscy jesteśmy powołani do świętości. To właśnie wyznajemy w Credo mówiąc, że wierzymy w świętych obcowanie i wieczny żywot, żebyśmy sami osiągali świętość - mówił na rozpoczęcie Eucharystii ks. Jerzy Bąk, kapelan leśników i myśliwych.
Wspominali także zmarłych kolegów powierzając za nich swoje modlitwy.
- To nasz, polski piękny zwyczaj wspominania zmarłych, wyraz szacunku dla tych, którzy żyli przed nami, którzy odeszli. Cmentarze, pomniki, kwiaty i znicze - te wyrazy pamięci są potrzebne nam, żyjącym. Rekompensują nam poczucie straty. To, czego potrzebują ci, którzy odeszli, to nasza modlitwa wstawiennicza i nasze przebaczenie - przypominał o. Janusz Jędryszek, pustelnik z Góry Polanowskiej, który wygłosił kazanie.
Przestrzegając przed prywatnymi objawieniami i ludowym rozumieniem czyśćca, wskazywał jak Kościół poleca rozumieć ten stan.
- W tekstach liturgicznych nie ma mowy o cierpieniach częściowych. Kościół mówi o stanie czyścica, jako dojrzewaniu do pełnej miłości. Jeśli ktoś na ziemi nie nabrał kondycji miłowania, Pan Bóg daje mu w swoim miłosierdziu ten czas dojrzewania, żeby mógł żyć życiem w niebie - zauważał franciszkanin.
Porównywał czyściec do katechumenatu w pierwszych wiekach Kościoła.
- Katechumeni nie byli już poganami, choć nie uczestniczyli w pełni życia chrześcijańskiego. Ich miejscem była kruchta kościelna, w niej dojrzewali w wierze, z niej byli wprowadzani do pełnej wspólnoty. Kościół towarzyszył im w tym dojrzewaniu swoją modlitwą. Musieli też oczyścić swoje serca z wszelkiego zła, przebaczyć wszystkie krzywdy i prosić o przebaczenia wobec tych, którym zawinili - mówił o. Jędryszek.
Na zakończenie Mszy św. leśnicy i myśliwi odmówili litanię do św. Huberta, w której prosili swojego patrona m.in. o to, by uchronił ich od wszelkiej nieprawości na łowach, czynienia szkody ludziom i przyrodzie, braku szacunku dla stworzonego świata oraz niebezpiecznych i niepotrzebnych strzałów.
Odpalili także znicze od paschału, roznosząc światełka wokół pustelni. Jak przypominał o. Janusz na szczycie góry w XVIII w. znajdował się cmentarz, szczątki kilku zmarłych, wydobytych z ziemi podczas budowy pustelni, zostały pochowane na powrót wokół niej. Spoczywają tutaj także pielgrzymi, którzy przed wiekami wędrowali na Świętą Górę.