Jak z maluchami rozmawiać o wielkich sprawach? W jak najprostszy, ale ciekawy sposób. Ożywiona lekcja historii to świetna metoda na wyjaśnianie najmłodszym nawet tak trudnych pojęć jak ojczyzna, patriotyzm czy niepodległość.
Przekonywali o tym zarówno jej pomysłodawcy, jak i odbiorcy, czyli uczniowie oddziału przedszkolnego Szkoły Katolickiej w Koszalinie.
- Chcemy budzić poczucie dumy narodowej. W programie mówimy o podstawowych wiadomościach dotyczących Polski, natomiast nie mamy przygotowania do świętowania, do obchodzenia uroczystości narodowych, a myślę, że dzieciom bardzo tego potrzeba - wyjaśnia powód zorganizowania nietypowej lekcji Anna Parafiniuk, nauczycielka maluchów z Katolika.
Jak to zrobić, żeby historia była zrozumiała dla pięciolatków? Prosto, ale ciekawie. Razem z Rafałem Semołonikiem, koszalińskim rekonstruktorem historycznym, zaprosiła dzieci do podróży w czasie. Sama także, w fartuchu sanitariuszki, przeniosła się do 1918 r.
- Przebieranie, przymierzanie, dotykanie eksponatów, a nawet częstowanie - jak marszałek Piłsudski - cukierkami, to świetnie działa na wyobraźnię dzieci. Wtedy to, o czym się słucha, można poczuć, doświadczyć. Mam nadzieję, że dzięki temu lepiej zapadnie im to w serce - dodaje.
W holu Katolika stanęła wierna replika pruskiej budki wartowniczej, na której zawisł już polski orzeł, pojawiły się rekwizyty z epoki włącznie z repliką mauzera i maską przeciwgazową, a nawet żołnierz w pruskim mundurze, choć już z przypiętą biało-czerwoną rozetą. Oprócz marszałka Piłsudskiego wspominano również małych bohaterów, jak trzynastoletni obrońca Lwowa Antoś Pietrykiewicz.
- Pięciolatki to bardzo wymagający słuchacze. Trzeba się do takiej lekcji solidnie przygotować. Dzieci jednak sporo widzą i nas zaskakują: potrafią powiedzieć po ilu latach Polska odzyskała niepodległość, rozpoznają marszałka Piłsudskiego na zdjęciu, wiedzą gdzie w Koszalinie jest jego pomnik - zauważa z zadowoleniem Rafał Semołonik.
Prowadzący lekcję pytali dzieci, m.in. o to czy wiedzą, co to jest historia i czy lubią świętować swoje urodziny, bo przecież święto niepodległości to rocznica urodzin Polski.
- Ale opieramy ten nasz patriotyzm także na wartościach chrześcijańskich, dlatego tłumacząc odzyskanie niepodległości mówimy o zmartwychwstaniu naszej ojczyzny porównując do zmartwychwstania Pańskiego - dodaje Anna Parafiniuk.
Nie zabrakło również wspólnego śpiewania pieśni I Brygady Legionów Polskich oraz hymnu narodowego.
- Jestem przekonany, że historia jest czymś niezmiernie ważnym w procesie wychowania. To ona buduje naszą tożsamość, świadomość i uczy nas służby ojczyźnie. Na szczęście widzę coraz częściej podczas spotkań z dziećmi i młodzieżą, że jest z tym coraz lepiej. Warto jednak nawet o tak wielkich i ważnych sprawach rozmawiać nawet z najmłodszymi - dodaje Rafał Semołonik.