W darłowskiej parafii pw. Matki Bożej Częstochowskiej trwają rekolekcje "Czas łaski z Jezusem Miłosiernym" przygotowujące do wejścia w zbliżający się Rok Miłosierdzia.
Kilkunastoosobową ekipę ewangelizatorów stanowią wolontariusze i sympatycy koszalińskiego Domu Miłosierdzia Bożego pod przewodnictwem jego dyrektora ks. Radosława Siwińskiego. Na zaproszenie ojców franciszkanów przybyli do Darłowa , by przygotować parafian do Roku Miłosierdzia, który rozpocznie się 8 grudnia.
- Chodzi o to, by ludzie spotkali się z Jezusem Miłosiernym - wyjaśnia ks. Siwiński. - To są rekolekcje bardzo czułe. Mówimy w nich o Bożej miłości, czułości Pana Jezusa, chcemy pomóc ludziom, by przełamali się i przytulili do Bożego serca.
Czterodniowe przedsięwzięcie skierowane jest nie tylko do parafian oraz uczniów lokalnych szkół, ale też do wszystkich darłowian. Pierwsze spotkania z parafianami miały miejsce w niedzielę - na wszystkich Mszach świętych ks. Siwiński głosił słowo Boże. Wówczas wierni mieli także okazję wysłuchać świadectwa wiary młodej pielęgniarki, która mówiła o swoim spotkaniu z Jezusem Miłosiernym i tym, jak przemienił jej życie.
W ciągu dnia odbywają się spotkania z uczniami w szkołach, z kandydatami do bierzmowania w kościele oraz ewangelizacje uliczne. Czcicielom Bożego Miłosierdzia nie straszna nawet listopadowa mżawka. Stoją w grupie na miejskim rynku, śpiewają i modlą się za mieszkańców Darłowa słowami Koronki do Bożego Miłosierdzia.
Wieczory rekolekcyjne są przeznaczone na spotkania modlitewne. - Jezus Miłosierny udziela się szczególnie mocno poprzez Najświętszy Sakrament, więc każdego dnia adoracja trwa cały dzień - wyjaśnia ks. Siwiński. - Natomiast wieczorem przed Najświętszym Sakramentem jest prowadzona modlitwa, połączona z modlitwą o uzdrowienie.
Emocje, ludzka rzecz i też są potrzebne, by przyjąć Bożą bliskość. Ale czy musi to być podane spektakularnie, mocno? Ewangelizatorzy przekonali się w Darłowie, że nie. - Wieczorne spotkanie modlitewne są pełne spokoju. Pierwszego dnia nawet niewielu chętnych przyszło po zmroku do kościoła MB Częstochowskiej. - Drugiego było nas dużo więcej, ale - zastanawia się ks. Radek, jak wyrazić prostą formę modlitewnego czuwania - …tam nic takiego nie było. To był taki zwykły "oazowy" sposób: gitarka, prowadzona modlitwa, nawet niespecjalnie czule, adoracja. I szloch. Ludzie szlochali w ławkach.
Dom Miłosierdzia przemienia, mówią o sobie mieszkający tam wolontariusze. Ale nie trzeba wchodzić pod jego dach, by tymi łaskami być obdarowanym. Ewangelizatorzy niosą je do miast i wiosek naszej diecezji, świadomi, że Bóg miłosierny chce poprzez nic docierać do ludzi.