W tej szkole nie ma batalii o to, w jakim wieku należy ją rozpocząć. Na naukę w Szkole Maryi zawsze jest dobra pora.
Choć na spotkaniu otwierającym sesję trudno było znaleźć wolne miejsca, to przy kolejnych punktach programu było już luźniej. Bo Szkoła Życia Chrześcijańskiego i Ewangelizacji Świętej Maryi z Nazaretu Matki Kościoła funkcjonuje niemal jak prawdziwa. Są tu stopnie od zerowego do piątego, są uczniowie, zeszyty i indeksy. Są przerwy i kanapki. Pakiet wiedzy przekazywany przez wykładowców jest obszerny. Podczas weekendu głoszą 7 konferencji, z czego każdą na kilku stopniach nauczania. Nie jest to łatwe, bo nie wszyscy są urodzonymi mówcami. Dużym wysiłkiem jest już samo przygotowanie – medytacja nad fragmentami Pisma Świętego, opracowanie komentarzy do cytatów, przygotowanie atrakcyjnego przekazu. Niektórym drżą nogi, ręce i głos. – Dzisiaj musiałam siebie wręcz zmiażdżyć, myślałam, że ucieknę – mówi Ela Kryszyłowicz z Mścic. Podjęła podstawowy temat, dla „zerówkowiczów”, o miłości Bożej. – W trakcie wykładu widziałam, że niektórzy wycierali oczy ze wzruszenia. Teraz czuję się bardzo radosna. Jakby napełnił mnie Duch Święty.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.