Bycie stypendystą Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia to nie tylko możliwość korzystania z pomocy materialnej, ale także formacja. Pomagają w tym doroczne spotkania.
W koszalińskim Centrum Edukacyjno-Formacyjnym stypendyści składali sobie życzenia, śpiewali kolędy oraz uczestniczyli we Mszy św.
Mogli też dowiedzieć się, jak działa koszaliński Dom Miłosierdzia. Przede wszystkim jednak, jak sami podkreślają, doroczne spotkanie to jedyna okazja, żeby poznać innych stypendystów z diecezji.
Z pomocy fundacji korzystają w naszej diecezji 83 młode, zdolne osoby z niezamożnych rodzin. Dzięki niej mogą zdobywać wykształcenie.
Patrycja, Adrianna i Kinga nie mają wątpliwości, że gdyby nie ofiarność ludzi wspierających dzieło trudno byłoby im spełnić marzenia o zdobywaniu wykształcenia. Materialne wsparcie pomogło im skończyć gimnazjum, szkołę średnią a teraz zdobyć dyplom wyższej uczelni.
- Stypendium przeznaczam przede wszystkim na dojazdy do Koszalina, nie muszę też prosić rodziców o pieniądze na drobne wydatki. To naprawdę ogromna pomoc - przyznaje Patrycja Pertman ze Sławska, przyszła ekonomistka.
Adrianna Maciejewska z malutkiej Wrześnicy studiuje pielęgniarstwo na Akademii Pomorskiej w Słupsku. - Dzięki tym pieniądzom mogłam zafundować sobie na dodatkowe lekcje języka angielskiego. To pomogło mi w liceum, w którym język stał na bardzo wysokim poziomie. Startowałam właściwie od zera, a trafiłam do grupy średniozaawansowanej. Teraz też raczej mojej mamy nie stać byłoby mnie posłać na studia, gdyby nie pomoc fundacji - przyznaje.
Kinga Matysek też pochodzi z malutkiej wioski. Studiuje gospodarkę przestrzenną.
- Być może bez pomocy fundacji w końcu udałoby mi się studiować, ale na pewno byłoby to niezmiernie trudne. Stypendium pozwala mi na mieszkanie w Koszalinie - mówi.
Ta pomoc nie byłaby możliwa, gdyby nie zaangażowanie ofiarodawców, którzy wpierają fundację swoimi datkami, głównie podczas zbiórki przeprowadzanej z okazji Dnia Papieskiego.
- To duża radość, że nasza diecezja, choć niezamożna, jest niezmiernie ofiarna. Wypadamy znacznie lepiej niż dużo zamożniejsze regiony. Jestem i dumny, i bardzo wdzięczny wszystkim, którzy dzielą się z tą młodzieżą choćby złotówką - chwali diecezjan ks. Krzysztof Włodarczyk, dyrektor Wydziału Duszpasterskiego kurii biskupiej i koordynator fundacji w diecezji.
Podkreśla jednak, że program stypendialny to nie tylko pomoc materialna, ale także zaproszenie do formacji.
- Jest takie założenie, żeby stypendyści swoje talenty, umiejętności i wiedzę nie zatrzymywali tylko dla siebie, ale umieli się nimi dzielić i służyć, stąd też oprócz kryterium materialnego, mieszkania w małej miejscowości i oczywiście świetnych wyników w nauce, podopieczni fundacji zobowiązani są do działania na rzecz wspólnoty - zauważa.
Nie chodzi jednak tylko o udział w dorocznej zbiórce, akcjach i bezpośrednie zaangażowanie we wspólnocie parafialnej.
- Wielu ze stypendystów to dzisiaj dorośli ludzie, którzy dzięki fundacji zdobyli wykształcenie w rozmaitych dziedzinach. Chodzi o to, by w swoich środowiskach pracy, wśród znajomych byli świadkami Jezusa, umieli dawać świadectwo życia - dodaje ks. Włodarczyk.
Kinga działa w koszalińskim Centrum Wolontariatu, pomaga niepełnosprawnej dziewczynce, Adrianna też jest wolontariuszką, Patrycja angażuje się w życie swojej parafii.
- Mamy świadomość, że zaciągamy swego rodzaju dług u ludzi, którzy wrzucają pieniądze do puszek i łożą na naszą edukację. Staramy się go już teraz spłacać. Więc to, że angażujemy się w rozmaite przedsięwzięcia to nawet nie wymóg, ale chęć - zapewniają dziewczyny.