Własnoręcznie wyfilcowane kapcie, samodzielnie utkany szalik czy ręcznie uszyty fartuch - to tylko elementy garderoby, która przez najbliższe miesiące będzie powstawała w Muzeum Kultury Ludowej Pomorza w Swołowie.
Wszystko w ramach warsztatów "Od stóp do głów ubrani w tradycję".
Kiedy jedni poszukują nowych ubrań w centrach handlowych, 20-osobowa grupa pań w pocie czoła pracuje nad swoimi... kapciami. W muzealnej zagrodzie unosi się zapach szarego mydła, pomieszany z aromatem owczej wełny. Do tego wszystkiego dochodzi szelest filcowanego materiału. - Już tak szoruję od kilku godzin, ręce mnie trochę bolą - mówi jedna z uczestniczek warsztatów, które po raz pierwszy odbyły się w sobotę 30 stycznia.
Prowadząca spotkanie uśmiecha się, że ból, a właściwie zakwasy przyjdą dopiero w niedzielę. Żeby dodać otuchy, bierze do rąk skrzypce i intonuje tradycyjną pieśń ludową. Chwilę później cała wiejska chałupa śpiewa: "Zaszło słonko w rogu pieca, siadaj, Kasiuniu, do czepca".
- W sklepie byłoby szybciej i taniej. Ale przecież nie o to chodzi - mówi Edyta, studentka, która od lat pasjonuje się odtwarzaniem dawnych zwyczajów historycznych. Gdy tylko usłyszała, że organizowane są takie warsztaty, musiała się zapisać. - Przecież filcowanie to jedna z najstarszych metod pozyskiwania materiału! - dodaje, nie przerywając ciężkiej pracy.
Warsztaty otwarte są dla chętnych w różnym wieku Mateusz Sienkiewicz Na warsztaty zjechali uczestnicy z różnych zakątków Pomorza. Są ludzie zza Koszalina, ale i sąsiedzi swołowskiej zagrody. Pani Teresa przyjechała z pobliskiej wioski. Namówiła ją koleżanka. Czy kiedyś już filcowała? - Tylko sweter w pralce - śmieje się głośno. Ale mimo braku doświadczenia, nie próżnuje i dzielnie szoruje wełnę, tworząc kształt przyszłego kapcia.
Muzeum Kultury Ludowej Pomorza w Swołowie to nie tylko skansen. To także żywa tradycja. - Chcemy odtwarzać dawne zwyczaje, przypominać historie powstawania strojów - tłumaczy Magdalena Lesiecka, etnograf koordynująca spotkanie. - Na początku opowiadamy trochę o przeszłości, robimy przygotowanie teoretyczne, a później zabieramy się do pracy. Dostosowujemy to wszystko do współczesnych realiów. Taki etno-design - dodaje M. Lesiecka.
- Zrobić takie ciapki to jest naprawdę wyzwanie. Kilka godzin filcowania! - mówi Ola, która zabiera się już za drugiego buta. Nie robi tego ze smutkiem, bo - jak podkreśla - atmosfera spotkania jest bardzo przyjemna. - Trochę poplotkujemy, pośpiewamy. No i widać efekt naszej pracy! Tych kapci nie oddam nikomu. A jutro to nawet pójdę w nich na rodzinny obiad - żartuje uczestniczka warsztatów.
W tworzeniu ubrania ważne jest nie tylko jak, ale i z czego. Kapcie powstają z owczej wełny pochodzącej z muzealnej hodowli. - W naszej zagrodzie żyją owce pomorskie, specjalny gatunek, który ma tłuste, grube włosy, odporne na trudne warunki - podkreśla M. Lesiecka, która sama także ochoczo tworzy własne buty.
Warsztaty "Od stóp do głów ubrani w tradycję" potrwają do grudnia. Co miesiąc będą powstawały kolejne elementy garderoby. Całość zostanie zaprezentowana w ramach specjalnego pokazu etno-mody. Więcej informacji o zajęciach można znaleźć na stronie Muzeum Kultury Ludowej Pomorza w Swołowie k. Słupska: www.swolowo.pl.