- Patrzymy na ikonę i widzimy postacie, kolory, kształty, linie. Ale ikona ma prowadzić nas dalej, pod farby. Jeśli piszemy ikonę Jezusa, to przecież nie chodzi o to, by zrobić Jego „portret” na desce, ale żeby wejść w przestrzeń spotkania z Bogiem - tłumaczy Ewa Sielicka, która prowadzi w Koszalinie warsztaty ikonopisania.
Bierze w nich udział 12 adeptów ikonografii. Dla części z nich to pierwsze kroki w tej dziedzinie malarstwa.
- To niesamowita przygoda, która się dla mnie dopiero zaczyna. Mam nadzieję, że będzie ciąg dalszy - mówi Beata Oleksiewicz z Rymania.
Dla mamy czwórki dzieci dojeżdżanie na warsztaty ponad 50 km to spore wyzwanie, ale cieszy się, że Pan Bóg pomógł je podjąć.
Jak mówi pragnienie napisania własnej ikony miała w sercu od dawna, ale przypuszczała, że uda się je zaspokoić dopiero na emeryturze. - To nie kwestia talentu, ale wezwania. Jakby ktoś zapalił we mnie ognisko - dodaje pełna zapału.
Joanna Krzyżaniak, lekarka z podkoszalińskiego Bonina jest zafascynowana ikonami. Zbiera je, czyta literaturę, a nawet miała pierwsze podejście do samodzielnego jej napisania.
- Jest w nich Duch, coś, co przekracza tylko talent artystyczny autora i jego inwencję twórczą. Zamówiłam deskę pod ikonę krzyża asyskiego. Zagruntowałam, naciągnęłam płótno, zrobiłam podkłady szpachlą i… teraz czeka na mój następny krok - śmieje się.
Na razie ramię w ramię z dwunastoletnim synem Piotrem pracują nad ikoną Matki Bożej Błogosławionej Nadziei. Na półmetku prac obraz Maryi zaczyna nabierać kształtów. Zmiany zachodzą też w samych ikonopisach.
- Pierwszego dnia dosłownie wpadłam na warsztaty. Wszystko chłonęłam, ale to było bardzo powierzchowne. Z każdym kolejnym dniem ikona mnie uspokaja. Podchodzę do zadania z większym namaszczeniem. Praca nad ikoną zmienia wnętrze - zapewnia pani Joanna.
- Dzisiaj pisanie ikon jest bardzo popularne. Pisze się wszędzie: przy kościołach, klasztorach, ale i w centrach kultury. Piszą wierzący i niewierzący. Nie mnie oceniać kto może pisać, a kto nie może. Jedno jest pewne: ikona domaga się duchowości, zajrzenia w głąb duszy, gdzie mówi Pan Bóg - przekonuje Ewa Sielcka, słupska ikonopisarka, która prowadzi warsztaty w gościnnych progach parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Koszalinie.
Dlatego uczestnicy warsztatów zanim pochylą się nad deską, najpierw proszą o pomoc Ducha Świętego, potem zasłuchują się w słowo, które Bóg przeznacza im na kolejny dzień pracy.
- Pisanie ikon to współpraca z Bogiem, który stworzył otaczający nas świat. To On dał nam lipę na deskę, klej króliczy, kredę na grunt, minerały, z których są pigmenty i tę wiewiórkę, z które włosia powstają delikatne pędzelki. I człowiek jest jak dobry rzemieślnik. Ikonograf daje swoje ręce Bogu, żeby Ten odwzorował na desce swój wizerunek. To Duch Święty pisze w nas najpiękniejszą ikonę. My jesteśmy tylko pędzelkami w Jego rękach - mówi ikonopisarka.