Miłość. Spójrz na mnie! – mówi Grzegorz, prezentując, że może chodzić i naprawić golarkę. Ula wie, że to cud. Ale nie taki jak jedno „pstryk”, lecz rozłożony na kilka miesięcy. Jej mąż miał być roślinką, a wrócił do życia. I zakochał się w niej na nowo.
Wpadła mi w oko – Grze- gorz wspomina chwilę, gdy Ula przed bez mała trzema dekadami odwiedziła jego młodszą siostrę. Poczęstował ją cukierkami, potem spotkał w autobusie i… – Już mnie nie odstąpiłeś! Chwaliłeś się, że jesteś elektrykiem, naprawiłeś mi kontakt… Miałeś świetne głośniki i przyniosłeś je nam na andrzejki – dopowiada Ula. Na randkowych kolacjach ujmował ją kanapkami z szynką; za komuny dla dziewczyny ze skromnej wielodzietnej rodziny był to rarytas. – Złapałeś mnie za rękę i… koniec. Byłeś tak rozmowny, tak zainteresowany mną… Starałeś się. Potem jak to w życiu: ślub, narodziny córki, syna, trwająca lata budowa domu na jednej ze słupskich uliczek. Grzegorz pracuje jako ceniony elektryk, Ula jako przedszkolanka. Są rodzinne wakacje i dom pełen krewnych. Z biegiem lat jednak coraz mniej spotkań, wspólnych pasji, wyjść towarzyskich. Po 27 latach małżeństwa czegoś brakuje…
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.