Już po raz dziesiąty sala Słupskiego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego zamieniła się w miejsce spotkań przy świątecznym stole.
Wszystko za sprawą Lidii Matuszewskiej z Caritas parafii św. Jacka.
Jak co roku w ostatnią sobotę przed Niedzielą Palmową do ponad tysiąca osób ze Słupska i okolicznych miejscowości trafiło ponad tysiąc zaproszeń na to wyjątkowe spotkanie. - To wyjątkowa rzecz w skali całej diecezji. Świątecznych spotkań nie brakuje w wielu miastach, ale to, co robi pani Lidia, pokazuje, jak wielka siła drzemie w wolontariuszach Caritas - mówi ks. Tomasz Roda, szef koszalińsko-kołobrzeskiej Caritas.
Organizatorka spotkania przyznaje, że nic nie udałoby się, gdyby nie wolontariusze i sponsorzy. Ci co roku zmieniają się, więc i zmienia się jadłospis. - Oprócz tradycyjnego żuru, którego mamy wielki garnek, ryb, wędlin i owoców w tym roku po raz pierwszy mamy sałatki: i warzywne, i rybne, i owocowe - wylicza z dumą Lidia Matuszewska. - Z tona jedzenia się nazbiera. I jeszcze ponad 100 jajek niespodzianek dla najmłodszych. To dar od słupskich przedszkolaków - dodaje organizatorka spotkania.
Na tegoroczne spotkanie wielkanocne wydano blisko 1200 zaproszeń. Wiele osób, które odwiedziły salę Słupskiego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego, to osoby ubogie. Nie stać ich na przygotowanie świątecznego spotkania w domu. Ale było też sporo osób samotnych, dla których takie wydarzenia to jedyna okazja, by spędzić czas w szerszym gronie.
- Nie narzekam na brak pieniędzy, ale na brak towarzystwa. Tutaj mogę porozmawiać z innymi, poplotkować, pożartować. Całkiem inna atmosfera - mówi emerytka, która po raz drugi korzysta z akcji słupskiego Caritasu.