Adopcja duchowa. Jednym trudno zliczyć, ile dzieci udało im się już uratować przed aborcją dzięki 9-miesięcznej modlitwie. Inni podejmują ją w Dzień Świętości Życia po raz pierwszy. Bywa, że jeszcze niedawno stali po drugiej stronie barykady, dziś mówią: „Duchowa adopcja mnie zmieniła”.
Po koszalińskim parku Książąt Pomorskich spaceruje niania. Prowadzi wózek, w jej głowie kotłują się myśli. Przed wyjściem rozmawiała z mamą dziecka. – Co o tym sądzisz? – zapytała ją tamta z myślą o przetaczającej się przez polskie media dyskusji o zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Niania stanęła w obronie nienarodzonych, oburzonej mamie trudno było tego słuchać. – Jak możesz? Stajesz przeciwko prawom kobiet! – powiedziała, nie mogąc się pohamować. Niania jest dumna z siebie: dała świadectwo. Jest też nieco przestraszona: sprzeciwiła się pracodawczyni. Silne emocje, które towarzyszyły obu paniom, pokazują, jak ważna to sprawa. I jak dobrze, że do takich dyskusji dochodzi. Bo – i tu okazuje się siła świadectwa niani – od momentu zatrudnienia zdobyła ogromne zaufanie pracodawczyni. Opinii tak cenionej osoby nie da się zbyć uwagą: co ty tam wiesz? Emocje muszą wzrosnąć, poruszyć czymś, co do tej pory leżało sobie niewzruszone w jakimś zakamarku mózgu. O takie rozmowy chodzi. O to, by temat czasem wymknął się spod kontroli. Gdy nagle rozmówca okaże się kimś z innej opcji. Są to okoliczności sprzyjające. Szczere zaskoczenie na twarzy, upór w oku, niemal nieuchwytne do wyłowienia, a jednak obecne drżenie głosu. Świadczą o tym, że to nie „psiapsiółkowe” pogaduszki. Że mowa o sprawach najwyższej wagi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.