Ich właściciele mówią, że te auta mają duszę. Choć domagają się stałej troski, są kapryśne i kosztowne w utrzymaniu, nie zamieniliby ich na żaden nowszy model.
tekst i zdjęcia karolina.pawlowska@gosc.pl Wałczanie przecierali oczy ze zdumienia, gdy ulicami miasta przemknęły z dźwiękiem klaksonów auta z zupełnie innej epoki: syrenki, warszawy, fiaty małe i duże, ale i zagraniczne klasyki, a także stylowe motory. Z hukiem setki zabytkowych silników rozpoczął sezon wałecki skansen. Wszystkie w pełni sprawne, dopieszczone przez właścicieli do ostatniej śrubki, wzbudzały zachwyt, choć każdy z nich liczy sobie nie mniej niż ćwierćwiecze. Taką metryką musiał się wykazać wehikuł, który chciał uczestniczyć w II Bunkrowych Spotkaniach Pojazdów Zabytkowych.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.