Do takich przeżyć na modlitwie zachęcano 1800 pątników podczas IV Diecezjalnej Pielgrzymki Żywego Różańca do Skrzatusza.
Wpierwszą sobotę maja tym razem poprowadziło ich hasło „Matka Miłosierdzia obrazem czułości Ojca”. Konferencji s. Teresy Szałkowskiej ze zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego towarzyszył obraz „Powrót syna marnotrawnego” Rembrandta. S. Teresa zwróciła uwagę słuchaczy ku dłoniom miłosiernego ojca, prawej kobiecej i lewej męskiej, by wyjaśnić, że miłosierdzie może być okazywane na różne sposoby: po męsku, czyli przez wierność oblubieńca gotowego nieustannie przebaczać zdradzającej go oblubienicy oraz na sposób kobiecy – w matczynej czułości.
Modlitwa różańcowa poprzez swoją pozorną monotonię może być trudna. S. Teresa pokazywała sposoby ożywiające tę medytację. Proponowała, by np. w tajemnicy Narodzenia Pana Jezusa uruchomić zmysły: poczuć zapach stajenki, szorstkość siana. – Gdy usłyszycie chóry aniołów i podejdziecie do Maryi, to poproście Ją: czy mogę potrzymać Dzieciątko? Ja też chcę, tak jak Ty – zachęcała. – I jest możliwe, że gdy mówisz „Zdrowaś Mario”, Maryja da Dzieciątko w twoje ręce. Możesz przytulić Je, wyszeptać Mu na ucho swoje najważniejsze tajemnice. Możesz usłyszeć, jak Ono płacze, wejść w modlitwę tak głęboko, że zmieni się twoje życie. Takiej bliskości, choć na inne sposoby, doświadczają ci, dla których Różaniec jest od lat codzienną modlitwą. Pani Krystynie z parafii Narodzenia NMP w Białogardzie w pamięci o Maryi pomagają obrazki i figurki maryjne, których ma w domu wiele. Podczas modlitwy różańcowej nieraz czuje głęboki wewnętrzny pokój. – Ale nie zawsze. Trzeba być wyciszonym – wyznaje wierna czcicielka. Danuta Waszkowska z Krosina doświadcza bliskości Maryi w swojej „izdebce”. – Gdy modlę się sama, w swoim pokoju, przed figurką Matki Bożej, to czuję Jej obecność. Mówię „módl się za nami grzesznymi”, a łzy same spływają mi po policzkach – zaświadcza p. Danuta. – Tak jakby Ona tam nade mną czuwała. Wagę wspólnoty – tej różańcowej, ale także tej szerszej, ludzkiej – podkreślał w homilii bp Edward Dajczak. Przywołał postać Jana Pawła II, który na swoim klęczniku przechowywał małe karteczki z intencjami do modlitwy. – Myślę, że tak powinien wyglądać Żywy Różaniec. Trzeba, żeby w waszych modlitwach byli obecni ludzie: począwszy od tych najbliższych, poprzez parafian, mieszkańców diecezji i świata – przekonywał biskup. Przyrównał Różaniec do skrzydeł, dzięki którym można pofrunąć wyżej, ponad swoją codzienność, parafię, by stworzyć coś nowego, co ludzi uszczęśliwi. – By z tej Bożej wysokości Bożego miłosierdzia wypełnić swoją modlitwę nimi. Braku tej modlitewnej wspólnoty doświadczyła Danuta Waszkowska. Przez wiele lat nie mogła uczęszczać na spotkania Żywego Różańca ze względu na stan zdrowia swojej mamy. Ale znalazła sposób, by nadal trwać we wspólnocie: razem z mamą chwytała za różaniec i łączyła się duchowo z paniami ze swojej róży. Zaś Hieronimowi Ćwiekowi z Chwiramu było tak tęskno do wspólnoty różańcowej, że wstąpił do… róży żeńskiej. Chociaż jego towarzyszki nazywają go dla draki „jedynym kolcem w róży”, dobrze mu w tej małej wspólnocie. – Lubię Różaniec, chcę go odmawiać – powiedział. Opiekę Maryi czuje nieustannie. – Nawet w drobnych sprawach. Kiedy coś mi nie wychodzi albo coś zgubię, proszę Ją o pomoc. Fajnie być tak na co dzień z Matką Boską. Przychodzę do sanktuarium w Skrzatuszu od 50 lat. Ciągnęła mnie tu mama i tak mi to zostało w sercu. Ks. Paweł Wojtalewicz, moderator diecezjalny Żywego Różańca, uważa, że jego podopieczni potrzebują takich właśnie spotkań. Planuje nawet dodatkowe, dłuższe rekolekcje w wakacje. – Wszyscy potrzebujemy pogłębiania wiary, także osoby starsze, a przecież czciciele Matki Bożej Różańcowej są obecni w każdej parafii naszej diecezji. Warto ich formować także dlatego, by potem oni docierali do innych osób ze swoich parafii – powiedział. – Różaniec to biblijna modlitwa medytacyjna. Bez wchodzenia w tajemnicę Boga, życia Jego obecnością, byłoby to tylko klepaniem pacierzy. A chodzi przecież o coś więcej – o takie doświadczenie Boga, którego miarą jest osobista świętość.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się