Kilkuset leśników środkowopomorskich zjechało się na Świętą Górę Polanowską.
Najpierw uczestniczyli we Mszy św. sprawowanej w ich intencji, później spotkali się przy piknikowym stole. To doroczne, umajone spotkanie służby leśnej we franciszkańskiej pustelni odbyło się po raz trzeci.
- Ale leśnicy na Górze Polanowskiej są częściej niż raz do roku. Przyjeżdżają też choćby na tzw. leśne wypominki, by wspominać i modlić się za tych, którzy na rzecz tych lasów pracowali, poświęcili im swoje życie - mówi ks. Jerzy Bąk, diecezjalny duszpasterz leśników Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. Jak zauważa, dla środkowopomorskich leśników spotkania u Maryi Bramy Niebios, która króluje na świętej górze, to czas wyjątkowy.
- Leśnicy szczególnie doświadczają obecności Boga w lesie. Las jest świątynią, w której się spotykają ze Stwórcą, nic więc dziwnego, że tak im się spodobała ta kaplica. Te spotkania to czas integracji. Nie tylko fizycznego spotkania, bycia ze sobą, ale także integracji duchowej. I ewangelizacji, bo przyjeżdżając tutaj na modlitwę, przystępując do sakramentów, każdy daje świadectwo wiary swoim kolegom i koleżankom w mundurach - dodaje ks. Bąk.
Leśnicy czują się we franciszkańskiej pustelni jak w domu. Przyznają, że z leśnej polany blisko im do Pana Boga. Andrzej Modrzejewski, dyrektor Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Szczecinku, nie ukrywa, że po trosze czuje się ojcem chrzestnym pustelni.
- Zwiedziłem wiele sanktuariów świata, ale serce najbardziej wyrywa się właśnie na Górę Polanowską. To takie nasze miejsce spotkania z Panem Bogiem, bo w naturalnym dla nas, leśników, otoczeniu, w środku lasu, na polanie. No, mamy swój udział w jego stworzeniu - przyznaje.
- Cieszę się, że to miejsce na nowo żyje i przyciąga ludzi do Boga. Przed wiekami pielgrzymowali tutaj bratobójcy, dzisiaj może i tak ciężkich przestępstw ludzi nie przynoszą, ale wszyscy jesteśmy grzesznikami, więc przychodzimy z naszymi sprawami na Górę Polanowską - dodaje dyr. Modrzejewski.
Katechezę dla leśników wygłosił ks. Nikos Skuras, wędrowny katechista Drogi Neokatechumenalnej. Odwołując się do dzisiejszej uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa, przypominał, że święto to wyraża prawdę o nieograniczonej miłości Boga do człowieka.
- Jezus dał się ukrzyżować i pozwolił przebić Swoje serce, bo chciał na krzyżu potwierdzić przypowieść o Dobrym Pasterzu. Chciał potwierdzić, że: tak, Bóg jest nielogiczny. Nie patrzy z logiką na twoje życie, kiedy po raz kolejny popełnisz grzech. Logicznie powinien powiedzieć: „stary, za dużo dostałeś ode mnie, żebym teraz jeszcze musiał ci przebaczyć. Tłumaczyłem ci tyle razy...”. Bóg nie tłumaczy, Bóg kocha - mówił znany z gorącego temperamentu kaznodzieja.
- Nie zszedł z krzyża nawet na 5 sekund. Mógł to zrobić, udowodniłby, że jest Bogiem. Ale pokazałby, że bardziej kocha swój honor niż ciebie, grzesznika. Został na krzyżu do końca i pokazał, że ostatnie słowo nie należy do twojego grzechu, ale do Jego miłości - przekonywał ks. Skuras.