Pożegnali noworodka znalezionego na wysypisku

Na sianowskim cmentarzu pochowano dziecko, którego ciało w ubiegłym miesiącu znaleziono na miejscowym wysypisku śmieci.

Makabryczne odkrycie wstrząsnęło opinią publiczną nie tylko podkoszalińskiego miasta. 9 maja ciało noworodka znalazła jedna z pracownic wysypiska podczas sortowania odpadów. Dzisiaj mieszkańcy Sianowa przyszli na cmentarz, żeby pożegnać porzuconego noworodka.

- To wielki dramat i wstrząs dla nas wszystkich - nie ukrywają. Wielu z nich było na cmentarzu już wczoraj, ale błędy w akcie zgonu nie pozwoliły na pochówek.

Garstka mieszkańców odprowadziła dzisiaj malutką, białą trumnę, opatrzoną tą samą datą 9 maja 2016 r. i dwiema literami NN na miejsce spoczynku. Wcześniej modlili się w cmentarnej kaplicy także za tych, którzy porzucili ciało na wysypisku śmieci.

- Módlmy się za rodziców tego dziecka oraz za wszystkich, którzy występują przeciwko życiu ludzkiemu od poczęcia do naturalnej śmierci - prosił zgromadzonych ks. Zbigniew Waszkiewicz, proboszcz sianowskiej wspólnoty.

- Nie wiemy, co się stało, nie znamy okoliczności. Ale ta kobieta, będzie żyła z poczuciem winy do końca życia. Tyle, że ona przecież nie była sama. Z pewnością byli wokół niej jacyś ludzie, którzy widzieli, że przerasta ją macierzyństwo, że nie da rady i nie znalazł się nikt, kto mógłby jej jakoś pomóc, powstrzymać przed najgorszym - mówi jedna z kobiet, która wzięła udział w uroczystości. Przyniosły ze sobą po jednej białej róży. Jak mówi, mieszkają niedaleko wysypiska, dlatego czują jakby ta tragedia dotknęła także i je.

Pożegnali noworodka znalezionego na wysypisku   Porzuconego noworodka żegnali mieszkańcy miasta, do którego trafiło jego ciało Karolina Pawłowska /Foto Gość - Każda z nas jest także matką, więc przyszłyśmy pożegnać to dziecko, nawet jeśli nie znamy jego imienia. Ktoś musi oddać szacunek zmarłemu maleństwu - dodają, nie kryjąc wzruszenia ściskającego za gardło.

Nie wiadomo jeszcze, co było przyczyną śmierci dziecka. Przeprowadzona sekcja zwłok nie pozwoliła na ustalenie także tego czy, gdy noworodek trafił na sianowskie wysypisko, jeszcze żył. Prokurator Ryszard Gąsiorowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie jest oszczędny w przekazywanych informacjach. Ze względu na dobro prowadzonego śledztwa, nie chce podawać nawet płci noworodka. Jedynie z nieoficjalnych informacji mieszkańcy Sianowa wiedzą, że był to chłopiec.  

- Zespół Medycyny Sądowej w Szczecinie zdecydował o szeregu kolejnych precyzyjnych badań. Za około dwa tygodnie powinien trafić do prokuratury protokół sekcji na temat zgonu dziecka - informuje prok. Gąsiorowski, ale nie ukrywa, że do czasu potwierdzenia okoliczności śmierci noworodka, prokuratura nie wyklucza najgorszego scenariusza, czyli zabójstwa.

Prowadzone badania pozwolą także na ustalenie profilu DNA, który będzie można porównać z kodem genetycznym matki, gdy tę uda się policji odnaleźć. Prowadzone przez koszalińską policję śledztwo, choć zakrojone na szeroką skalę, nie dało  rezultatów. Jak informuje prok. Gąsiorowski policja szuka kobiet, które w okresie, kiedy doszło do zdarzenia, były w ciąży i miały wyznaczony termin porodu, jednak działania te na razie dały wynik negatywny.

- Nie jest wykluczone, że dziecko to nie urodziło się na naszym terenie, ale zostało tutaj przywiezione i w ten sposób jego ciało trafiło na sianowskie wysypisko - zauważa prokurator i podkreśla, że prowadzone śledztwo będzie żmudne i trudne.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..