Do skrzatuskiego sanktuarium przybyły grupy osób niepełnosprawnych wraz z opiekunami.
Po raz kolejny trzecia sobota miesiąca zgromadziła w diecezjalnym sanktuarium w Skrzatuszu niepełnosprawnych wraz z opiekunami. Przybyli z Wałcza, Piły, Trzcianki, Wielenia, Leżenicy, Złocieńca, Sławna, Bobolic, Koszalina.
Ks. Wacław Grądalski opowiedział im w niedługiej konferencji o miłującym Bogu. O tym, jak On na każdego patrzy: jak na najpiękniejszą, jedyną osobę, na swoje dziecko. - Spotkanie z Jezusem, który jest z nami tak blisko w Komunii św., jest po to, byśmy uwierzyli, że On jest Miłosierdziem. Miłością, która pochyliła się nad nami i nas przytula do serca - mówił. - Jeśli czasem Mu powiemy, że czujemy się jak dziecko, bezradni, to wtedy najłatwiej doświadczyć tego, że On nas przytula.
Tę bliskość niepełnosprawni od razu dostrzegli w zbliżającej się do nich monstrancji, gdy rekolekcjonista przechodził z nią między ławkami.
Wśród niepełnosprawnych jest Łukasz Byrzykowski ze Sławna. To młody mężczyzna upośledzony umysłowo, choć jak zaznacza, raczej tak w środku, bo tego aż tak bardzo nie widać.
Mówi, że wiara jest dla niego ważna, a Pan Bóg to bardzo bliska osoba. - Bóg pomaga ludziom. Zawsze lepiej czuję się po modlitwie. Chce mi się wtedy bardziej żyć - wyjaśnia. Przyznaje co prawda, że nie zawsze z tych spotkań korzysta, bo bywa, że w niedzielę "ma leniuszka" i nie idzie do kościoła. Ale stara się chodzić.
Pan Łukasz przyjechał tu w 9-osobowej grupie. Wszyscy uczęszczają na Warsztaty Terapii Zajęciowej. Wciąż się za nimi rozgląda. - O, są! - mówi zadowolony. Już ich zagarnia ramieniem. Koniecznie chce ich przedstawić: to Marek, a to pan Władziu, kierownik.
- Żyjemy na co dzień z Bogiem, uczestniczymy razem we Mszach św., kościelnych uroczystościach - wyjaśnia Włodzimierz Śledź. - Dzięki częstemu kontaktowi z Bogiem uczestnicy terapii zajęciowej są pogodnymi ludźmi, mimo swojego kalectwa.
Widok adorujących, a potem wielbiących Boga niepełnosprawnych był poruszający. Także dla ks. Tomasza Rody, dyrektora Caritas, będącej organizatorem pielgrzymki.
- Podczas modlitwy oni jakby widzieli inną rzeczywistość. Wzruszyło mnie, kiedy wyciągali ręce, by dotknąć Boga w monstrancji. To była dla mnie lekcja pokory, ale i więzi z Chrystusem. I to pokazuje pełnię człowieczeństwa. Nie mierzy się go tym, jaka jest jego sprawność, ale poprzez miłość - mówi ks. Roda.
Przewodniczący Mszy św. bp Krzysztof Włodarczyk powiedział pielgrzymom w homilii o miłosierdziu, które nie jest nastrojem, lecz postawą. - Kochać kogoś to nie znaczy robić coś dla niego. Ale to pomóc mu odkryć jego piękno, niepowtarzalność - wyjaśnił i zalecił, by słuchacze praktykowali miłosierdzie poprzez dobre uczynki, choćby tak małe jak podniesienie igły z podłogi.
Pielgrzymkę zakończył krótki koncert w wykonaniu scholi ks. Arkadiusza Oslisloka.