Na konferencji prasowej Caritas Diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej bp Krzysztof Zadarko przedstawił, w jaki sposób Polska może pomagać uchodźcom.
W siedzibie koszalińskiej Caritas odbyła się konferencja prasowa poświęcona zrealizowanym w tym roku projektom. Podczas niej bp Krzysztof Zadarko, przewodniczący zespołu KEP ds. migracji, zaprezentował projekt “Przywrócić nadzieję”.
Projekt jest efektem zaangażowania diecezjalnej Caritas na rzecz uchodźców i próby podjęcia związanych z tym tematem wyzwań, które w Polsce nie doczekały się jeszcze wzorcowych rozwiązań. Powstał jako odpowiedź na prośby Polaków, którzy zgłaszali się do diecezjalnej Caritas z prośbą o pomoc w znalezieniu pracowników, będących obcokrajowcami.
- Zgłosili się do nas pracodawcy, którzy proponują zatrudnienie osobom przyjeżdżającym ze Wschodu. Chodzi o repatriantów oraz szerzej patrząc, Ukraińców, którzy już przebywają na polskim rynku pracy - powiedział bp Zadarko.
Zaufanie, jakim cieszy się w Polsce Caritas, zaowocowało tym, że pracodawcy chcieliby, by stała się ona pośrednikiem w tej sprawie.
- Nie wszędzie i nie zawsze jest to uczciwa gra - powiedział biskup o nierzadko stosowanych obniżonych standardach zatrudnienia wobec pracowników z zagranicy.
- Jeśli pracodawcy deklarują, że mają pracę i chcą znaleźć uczciwych pracowników, i jeśli zwracają się do Caritas z prośbą o pomoc w tej kwestii, to być może jest to przyczynek do tego, by zorganizować katolickie biura pośrednictwa pracy. Polegałyby one na tym, że Kościół mógłby skorzystać ze swoich struktur, by doprowadzić do rozmów o pracę w atmosferze zaufania i otwartości oraz poszanowania godności pracownika i praw pracodawcy - powiedział bp Zadarko świadomy, że są ludzie poszukujący pracy w Polsce, którzy boją się, że zostaną nieuczciwie potraktowani. - Tu rodzi się przestrzeń zaangażowania dla Caritasu.
- Mamy już konkretne doświadczenia: zgłosili się do Caritasu pracodawcy, którzy zaoferowali miejsca pracy. W ośrodku w Rybakach koło Olsztyna doprowadziliśmy do spotkania pracodawców z ludźmi, którzy przyjechali z Donbasu. 10 osób, czyli 3 rodziny, zgodziły się przyjąć tę propozycję. Otrzymali bardzo dobrą propozycję płacy, po kilka tysięcy złotych na rękę. Poza tym otrzymali od pracodawcy mieszkanie wynajęte na 2 lata oraz zapewnienie opieki przedszkolnej i nauki w szkole, w tym, w jednym przypadku, prywatnej. W najbliższych dniach te rodziny opuszczą ośrodek w Rybakach i trafią do miejsc zatrudnienia.
Tym miejscem, jak wyjaśnił dyrektor Catritas DKK, ks. Tomasz Roda, będzie Piła.
Bp Zadarko widzi w tego typu udanej mediacji, ale i dobrej marce Caritas, szansę na rozwiązanie części problemów, związanych z przyjmowaniem uchodźców w Polsce, nie tylko tych ze Wschodu.
- Chcemy dać nadzieję, dać im, uciekinierom z terenów zagrożonych wojną i głodem, wymarzoną przyszłość. A zarazem jest to propozycja, aby zrealizować ważną w tym wypadku ideę: uszanować godność pracownika i pracodawcy. Ten program, mam nadzieję, będzie początkiem szerszego ruchu w Polsce i dalszych propozycji.
Bp Zadarko poruszył także kwestię uciekinierów z Bliskiego Wschodu. Przypomniał, że Kościół jest obecny w różnych programach pomocowych, nie tylko realizowanych u nas, w Europie, ale także tam na miejscu. Wyjaśnił, że w Libanie, Jordanii i Turcji jest wiele osób, które nie będą uciekać do Europy, ponieważ zamierzają przeczekać okres wojny, a po niej wrócić do ojczyzny. Takich osób w samym 4,5-milionowym Libanie jest 1,5 miliona. Jednak tylko 20 proc. z nich żyje w obozach uchodźczych. 80 proc. z nich koczuje w różnych mieszkaniach, garażach, pomieszczeniach. Ale odpłatnie.
- Za sprawą kontaktów z Caritasami w Libanie, Turcji, Syrii, Jordanii, od początku konfliktu bliskowschodniego, czyli od 2011 r., Caritas Polska przeznaczyła 2 mln dolarów, finansując mobilne kliniki, szpitale, opiekę lekarską i stomatologiczną, dożywianie (zwłaszcza dzieci w przedszkolach i szkołach) oraz szkolnictwo. To bardzo duży wkład i pokazuje, że jako Polacy nie jesteśmy obojętni na los uchodźców - powiedział biskup dziękując zarazem wszystkim darczyńcom.
- Teraz chcemy wyjść z kolejną propozycją. Chcemy poszukać w Polsce rodzin, które zechcą objąć patronatem rodziny w różnych państwach w Syrii i krajach ościennych, i pomogą im przetrwać tę wojnę - zaproponował bp Zadarko, powołując się na skuteczny wcześniejszy program Caritas pt. "Rodzina rodzinie", za sprawą którego 10 tys. rodzin polskich słało paczki 10 tys. rodzin na Ukrainie. - Podobny program chcemy rozpocząć obecnie przy pomocy Caritas Syria, Caritas Liban, Caritas Jordania. Będziemy szukać ludzi w Polsce, którzy zdecydują się wpłacać określoną kwotę, za którą tam na miejscu będzie można zapewnić uchodźcom pomoc, przede wszystkim żywnościową, ale też wyposażając ich w najbardziej podstawowe rzeczy potrzebne do życia.
- Chcemy też wspomóc te 80 proc. uciekinierów, którzy żyją poza obozami. Przeciętne utrzymanie rodziny uchodźców syryjskich np. w Libanie wynosi tysiąc dolarów na miesiąc. Ich zasoby są już na wyczerpaniu. Agendy ONZ i obserwatorzy obecni tam, na miejscu, mówią zgodnie o tym, że zbliżamy się do katastrofy humanitarnej. Chcemy więc w pewien sposób, choćby minimalny, ulżyć tym ludziom, wspierając ich w opłatach za lokum, które wynajmują od Libańczyków lub Jordańczyków.
Bp Zadarko mówił również o tym, że Caritas Polska przygląda się doświadczeniom włoskiej Caritas, która otwiera korytarze humanitarne. Ocenił jednak, że w Polsce jest na to za wcześnie, ponieważ jako kraj nie jesteśmy w stanie zagwarantować bezpieczeństwa żadnej ze stron: ani uchodźcom przybywającym w dużej liczbie, ani Polakom. - Nie możemy otwierać serca bez podjęcia najwyższych środków ostrożności, by nie narazić siebie i innych na niebezpieczeństwo. Kwestia korytarzy jest jednak nieustannie analizowana, ale tu konieczne jest zaangażowanie struktur państwowych.