Równie gorąco jak w Saint-Etienne było na plebanii białogardzkiej parafii Mariackiej. Ministrancki doping słychać było z daleka.
Zwłaszcza podczas decydującej o awansie do ćwierćfinałów serii rzutów karnych. Nawet najmłodsi ministranci, choć z trudem utrzymujący koncentrację podczas przeciągającego się spotkania, na ostatnie minuty zamarli przed telewizorem. Potem gromkimi okrzykami zagrzewali oddających strzały naszych piłkarzy i broniącego Łukasza Fabiańskiego.
Po decydującym karnym Grzegorza Krychowiaka na poddaszu plebanii zapanowała dzika radość i oklaskom nie było końca.
Adrian i Paweł uważają, że takie wspólne oglądanie meczu jest znacznie bardziej emocjonujące. - Jest super, zupełnie inaczej niż oglądać w domu! - mówią z zapałem. A ks. Tomasz Zabielski, opiekun ministranckiej ekipy, nie ma wątpliwości, że ministrancka strefa kibica jest potrzebna. - To nie tylko wspólne emocje, radość z wygranej czy smutek z porażki, ale również budowanie wspólnoty. Jesteśmy razem nie tylko przy ołtarzu albo na zbiórkach, ale przeżywamy razem coś niesamowitego, co - mam nadzieję - zostanie w chłopakach na długo - mówi duszpasterz.
Jeśli i u was działa strefa kibica - miejskiego, domowego czy parafialnego - pokażcie, jak kibicujecie i dzielcie się z nami swoimi emocjami.