Przybysze "z końca świata" zwiedzają Koszalin. Są zachwyceni miastem i ciekawi jego historii. Oprócz tego... robią raban.
Koszalin to nie Kraków. Miasto to miało o wiele mniej historycznego szczęścia. Powojenne "wyzwolenie" nie pozostawiło po sobie zbyt wielu zabytków.
Jednak tym, czego na co dzień nie potrafią dostrzec niektórzy mieszkańcy, zachwycają się przybysze z daleka. Dla nich wszystko tutaj jest inne i ciekawe. Czasami robią zdjęcia tam, gdzie koszalinianin nawet by nie przystanął.
- Całkiem ładny ten ratusz - mówi jeden z gości, robiąc sobie selfie z budynkiem w tle. - Ta katedra jest z XIV wieku? Naprawdę? Stoi już tutaj tyle lat? - pyta z niedowierzaniem pielgrzym.
W środę 21 lipca grupa gości z różnych krajów zwiedziła miasto. Pielgrzymi odwiedzili Koszalińskie Muzeum i znajdujący się obok skansen. Następnie udali się do tzw. Domku Kata oraz przeszli przez Park Książąt Pomorskich. W kolejnych dniach odwiedzą jeszcze sanktuarium na Górze Chełmskiej oraz różne placówki świadczące pomoc potrzebującym, jak np. Dom Miłosierdzia, hospicjum, czy wspólnotę "Cenacolo" w Giezkowie.
Temperament gości z Ameryki Południowej dawał o sobie znać w różnych momentach wizyty. Zapraszamy do obejrzenia krótkiego "występu" pielgrzymów z Nikaragui na koszalińskim rynku - specjalnie dla "Gościa Niedzielnego".
Nikaragua w Koszalinie
Gość Koszalińsko-Kołobrzeski