Sebastian Karaś nie dopłynął o własnych siłach na Bornholm.
Jak informują organizatorzy przeprawy z Kołobrzegu na Bornholm, którą podjął 4 sierpnia o 17.00 Sebastian Karaś w ramach projektu "100 km wpław przez Bałtyk", po blisko 7 godzinach płynięcia, 5 sierpnia o godz. 0.50 próba została przerwana.
- Niestety, trudne warunki oraz nudności zmusiły Sebastiana do podjęcia decyzji o wyjściu z wody - informuje Marcin Przeworski z Karaś Team. - Podjęcie się tak wielkiego wyzwania to już sukces.
O godzinie 0.30 pozostający na lądzie team stracił kontakt z załogą Jamesa Cooka, łodzi ratowniczej, która towarzyszyła Sebastianowi Karasiowi.
- Denerwowaliśmy się, ponieważ nie mieliśmy informacji od załogi Sebastiana od 2 godzin - relacjonuje M. Przeworski. Jak się okazało, większość załogi zmagała się z chorobą morską, również sam pływak. Jednak napojony płynami izotonicznymi wciąż walczył z Bałtykiem, mając za sobą 28 kilometrów. Po kolejnych 20 minutach próba została przerwana.
O starcie z kołobrzeskiej plaży możesz przeczytać TUTAJ.
25-letni Sebastian Karaś był przygotowany do pobicia rekordu 100 km na wodach otwartych, trenując od 10 miesięcy. We wrześniu pobił rekord Polski, przepływając 41 km na kanale La Manche w 8 godz. 46 min. i 26 sek. 4 czerwca przepłynął 27 km na Jezioraku - najdłuższym jeziorze w Polsce - w 5 godz. i 44 minut. Pokonał też w dwie strony Zatokę Pucką. Na basenie jednorazowo przepłynął dystans 54 km.